Podsumowanie dekady 2010-2019

Wstęp

Podsumowanie dekady 2010-2019 - Wstęp 1

grafika: © Paweł Ćwikliński

Delikatne nakreślenie tła

ZOZO (wykorzystajmy ten dowcip, póki jeszcze jest śmieszny) swoim trudnym charakterem nie pomagał w skupieniu nad czymkolwiek wykraczającym poza codzienne funkcjonowanie. To między innymi dlatego startujemy z publikacją naszych przemyśleń na temat lat 2010-2019 w zasadzie w przeddzień Nocy Sylwestrowej 2020/2021. Trzeba jednocześnie powiedzieć, że poprzednie podsumowanie dekady na Screenagers miało zupełnie inny charakter: seria ambitnych, obszernych publikacji, które miały zostać zebrane w formie książkowej, szereg znamienitych gości, wielowarstwowość analiz… Od tego momentu minęło ponad dziesięć lat.

Przez ten czas zmienił się świat, zmienił się internet, zmieniło się dziennikarstwo muzyczne, zmieniło się Screenagers. Chyba nikt nie podejrzewał, w jak wielkim stopniu media społecznościowe staną się centrum wirtualnej sieci – w pierwszej chwili chciałem użyć stwierdzenia „stroną startową”, ale brzmi to nazbyt archaicznie, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę rozwój technologii mobilnych. Facebook, Instagram, Twitter, YouTube, Snapchat, TikTok: na przestrzeni minionej dziesięciolatki niezwykle wyraźnie było widać, że poszczególne social media zajmowały coraz to nowe terytoria, przejmując jednocześnie uwagę internautów. Wiadomo, że wcześniej też to miało miejsce – Google+, Grono, MySpace czy Nasza Klasa w swoich szczytowych latach również koncentrowały wokół siebie całe społeczności, jednak dopiero ostatnia dekada pokazała, jak bardzo jesteśmy połączeni z siecią.

To rozdrobnienie internetów, mnogość wirtualnych baniek, w których każdy chcąc nie chcąc tkwi, algorytmy, które poprzez machine learning coraz lepiej wiedzą, co nam polecić, rozpowszechnienie usług streamingowych, które zmieniły nasze przyzwyczajenia, jak i sam kierunek, w którym podąża muzyka popularna (o tym za chwilę) – w tej perspektywie łatwiej, szybciej, wygodniej jest szukać muzycznych inspiracji w tym, co stanowi nasz „centralny internet”, czyli na portalach społecznościowych. W efekcie sporo stron, które jeszcze dekadę temu współtworzyły muzyczną blogosferę, zdążyło zniknąć bez śladu. Pojawiły się jednak w międzyczasie rozbudowane serwisy poświęcone kulturze, gdzie dobrze odnajdywały się wnikliwe felietony, eseje czy recenzje, co również wpłynęło na zmianę rozkładu sił, jeśli chodzi o stopień docierania do danego grona odbiorców.

W temacie trafiania do tzw. TARGETU zainteresowanego muzyką: czy ktoś jeszcze pamięta, że zanim w 2013 roku Spotify nareszcie weszło na polski rynek, o klienta od roku zabiegali Deezer (funkcjonujący do dziś) oraz WiMP (który w międzyczasie został przejęty przez Jaya-Z i przekształcony w TIDALa)? Wówczas traktowaliśmy tę dostępność streamingu jako uznanie Polski za znaczący rynek, jako znak, że rozwój technologiczny nas nie ominął, tymczasem od kilku lat coraz głośniejsze są głosy sprzeciwu wobec systemu biznesowego serwisów streamingowych. Inny gigant w tej dziedzinie, chociaż zajmujący się innymi treściami – Netflix – pojawił się w naszym kraju w 2016 roku, dokładając swoją cegiełkę do coraz szybszego i powszechniejszego konsumowania kultury. Tempo życia znacząco się zwiększyło w ostatnich latach, a wraz z nim nasze przyzwyczajenia i podejście do odbioru muzyki – raczej nie tęsknimy już za tym, co zostało nam odebrane, a przynajmniej nie skupiamy się na tym w takim stopniu.

Swoją drogą, algorytmowy szał skontrowany został w pewnym stopniu łatwością polecania: playlisty wysyłane znajomym, pojedyncze wrzutki na fanpage, grupy muzyczne stały się swoistą obroną przed zdaniem się wyłącznie na komputerowe propozycje. Jednocześnie powszechność algorytmów pokazała, w jak dużym stopniu prezentowane treści muszą mieć poniekąd charakter wiralowy, żeby dotrzeć do szerszej publiki. Co ciekawe, sukcesem okazało się rozpowszechnianie na świecie utworów spoza anglocentrycznego kręgu popkulturowego. Molchat Doma, BTS, PSY, Mariya Takeuchi, „Despacito” to pierwsze przykłady, które przychodzą do głowy, a które były w ostatnich latach swoistym zajrzeniem w dalsze muzyczne rejony. Jednak nie zawsze przekłada się to na większe zainteresowanie twórczością z krajów innych niż Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone – dowodem słuszna krytyka krótkowzrocznego rankingu 500 najlepszych albumów wszech czasów według Rolling Stone’a.

W świetle tych wszystkich zdarzeń – powszechności streamingu, popularności mediów społecznościowych, braku jednego określonego kanonu – Screenagers też miewało różne wcielenia. Nie zawsze staraliśmy się dotrzymać tempa innym; niekiedy próbowaliśmy znaleźć własną drogę: w ciągu tej dekady przez portal przewinęły się dziesiątki redaktorek i redaktorów, a sam serwis skupiał się na tych bardziej, jak i mniej przystępnych muzycznych krajobrazach. To podsumowanie jest próbą stworzenia patchworku z tych wszystkich twarzy Screenagers, pokazując jednocześnie, że jesteśmy otwarci na dalsze zmiany i zaskoczenia, które z pewnością przyniosą nam całe lata dwudzieste. Odeszliśmy od formy monstrualnych profesjonalnych wprowadzeń w każdą z istotnych muzycznych ścieżek: zamiast nich nasi redaktorzy zaprezentują swoje spojrzenie na ten wycinek muzycznego świata, który dla każdej z osób był szczególnie ważny w latach 2010-2019. Planem maksimum przy okazji tej publikacji było ponowne zebranie wszystkich osób, które w minionym dziesięcioleciu opublikowały przynajmniej jeden tekst na łamach portalu. Nie doszło to do skutku, ale mamy nadzieję, że okazjonalny powrót kilku dawnych piszących usatysfakcjonuje Was w takim samym stopniu jak nas.

Marcin Małecki (30 grudnia 2020)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: miś wieczorem
[20 stycznia 2021]
Dzięki za podsumowanie. Duzo dużo dobego.
Gość: shshs
[31 grudnia 2020]
No i pięknie. Czekam na kolejne rozdziały podsumowania.

Wszystkim życzę dobrej nowej dekady, hej!

W grudniu 2030 widzimy się na podsumowaniu w naszych mózgoczipach.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także