Składanka Screenagers #14
For Your Ears Only
grafika: © Zofia Łobza
Piosenki bondowskie to naprawdę imponujący zestaw popowych klasyków. Choć wśród zachwycających bądź co najmniej przyzwoitych owoców wokalnej i kompozytorskiej maestrii znalazło się kilka zgniłków, robaczywków, to trzeba przyznać, że nie zdołały one zepsuć renomy, jaką cieszy się muzyka towarzysząca serii przygód słynnego gadżeciarza, będącego uniwersalnym ucieleśnieniem wielu męskich i kobiecych pragnień. Konwencja utworów towarzyszących zazwyczaj efektownemu montażowi ujęć gładkich ciał i wystrzałów z niegładkolufowej broni rządzi się kilkoma podstawowymi regułami. Po pierwsze, dramatyzm – nawet najmniej lotny widz musi pojąć w lot, że to, o czym traktuje piosenka, jest wzniosłe i ważne. Po drugie, kasa. Wybierający sie do kina człowiek powinien czuć, że dla jego rozrywki wydano miliony. Bajońskie, bondowskie sumy powinny być wyczuwalne w samochodach, zegarkach oraz w sposobie zaaranżowania utworu – orkiestra to standard. Po trzecie, genderyzm. Jeśli śpiewa kobieta, powinna być arcykobieca, jeśli mężczyzna, arcymęski (Sam Smith jest wyjątkiem potwierdzającym regułę). Po czwarte, tytuł. Najczęściej pojawiające się w nim motywy to złoto oraz śmierć, ma być sentencjonalny, patetyczny i najlepiej będący jednocześnie tytułem samego filmu. Dość wstępów, przed wami zestaw piosenek, które doskonale pasowałyby do superprodukcji o agencie 007. Jeśli sądziliście, że gwiazdkę można mieć tylko raz w roku, a piosenkę bondowską raz na kilka lat, z wielką przyjemnością wyprowadzę Was z błędu.
Komentarze
[4 grudnia 2015]
[20 listopada 2015]
[19 listopada 2015]
[19 listopada 2015]
[18 listopada 2015]