Festiwal Nowa Muzyka 4

Wstęp

Festiwal Nowa Muzyka był w mojej opinii najlepszym festiwalem tego roku w Polsce. Piszę to z pełną świadomością, mimo że ominął mnie choćby Audioriver, Selector czy Coke Live, a Ars Cameralis i Free Form to wciąż jeszcze melodia przyszłości. To nie jest tak, że sobie odbijam – skrytykowałem Offa, to pochwalę Nową Muzykę. Po prostu nie chce mi wyjść inaczej, gdy biorę pod uwagę lokalizację – prześlicznie oświetlony teren starej kopalni – wzorową organizację, mój koncert roku (Múm) i last but not least publiczność. Uczestnicy FNM – odtłuszczeni z całego tego ludzkiego zła, które stało się przekleństwem, ale i głównym źródłem utrzymania Offa oraz Open’era – uformowali najcudowniejszą publiczność świata, co potwierdzi Múm, Roots Manuva czy ktokolwiek, komu było dane dla niej zagrać. I to jest dla mnie najlepszy miernik jakości festiwalu.

Jasne, mogę się dopieprzyć do zerowego oświetlenia ścieżki prowadzącej na teren festiwalu, do nagłośnienia, które w większości przypadków było zwyczajnie zbyt intensywne, do dziwnego niedoinformowania w kwestii absencji Dana Deacona, ale nie zmienia to faktu, że organizatorzy imprezy zasłużyli sobie na palmę pierwszeństwa w tym roku. A ponieważ mój mini-plebiscyt na festiwal roku jest już rozstrzygnięty, mogę bez popadania w stronniczość zacząć w ramach wdzięczności trzymać kciuki za przyszłoroczne edycje FNM, Open’era, Offa, Jarocina itp., bo to właśnie polskie festiwale kończącej się dekady sprawiły, że Polska figuruje obecnie na muzycznej mapie Europy.

Łukasz Błaszczyk (11 września 2009)

Festiwal Nowa Muzyka 4:

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
błaszczyk
[23 września 2009]
No okej, ale publiczność Woodstock i publiczność FNM, jakby radosna nie była pod sceną, jednak sporo się różni i przecież przede wszystkim odzwierciedla line-up - we wstępie zastosowałem skrót myślowy. Co do line-upu właśnie: abstrahując od Ostrego i Pogodno oraz absencji Deacona, którego nie cenię za wysoko, to jednak w całokształcie podszedł mi bardziej niż jakikolwiek inny z tegorocznych polskich festiwali. Więc jeśli o mnie chodzi, to było warto. Unsound spoko, ale troszkę nie moja broszka. Pzdr!
Gość: 12345
[18 września 2009]
z tym miernikiem jakości festiwalu to nawet woodstock może być tym "naj". dla mnie ważniejszy jest line-up, który na nowej w tym roku składał się z: odrzutów po nieistniejącym festiwalu w wwa + dziwne rzeczy typu ostr czy pogodno + jeden z najciekawszych artystów, który nie wystąpił + kilka dobrych rzeczy, ale bez jakiegoś magnesu, aby się tłuc przez całą polskę. szkoda, bo inaczej wyobrażałem sobie tegoroczny line-up. minus dla organizatorów. a na festiwal roku typuję unsound jeśli organizatorzy czegoś nie spieprzą.
błaszczyk
[15 września 2009]
No faktycznie, mamy trochę inne zdanie. Brak depozytu - nie wiem, nie korzystam. Wpuszczanie na teren festiwalu - no to nie stanowiło dla mnie dużego problemu, jakoś nie miałem potrzeby być tam 30 minut przed czasem. Ciągłe obsuwy - oprócz opóźnienia The Bug nic nie przychodzi mi do głowy. W punkcie informacyjnym/namiocie medialnym spędziłem jakieś cztery godziny, bo miałem problem i ludzie z obsługi FNM, z którymi miałem do czynienia, byli przemili, pomocni, pełni dobrej woli i ostatecznie pomogli mi ten problem rozwikłać, więc chaosu nie zaobserwowałem. Co do zmian line-upu, oprócz zamieszania z Deaconem, które rzutowało na niedzielną rozpiskę, to nic nie kojarzę.
Gość: Iglak
[15 września 2009]
"wzorowa organizacja" <---- ale my chyba byliśmy na dwóch innych imprezach!! to były przesz antypody dobrej organizacji!! brak depozytu, wpuszczanie na teren festiwalu dopiero 30 minut przed rozpoczęciem koncertów, ciągłe obsuwy czasowe wynikające z nieprzemyślanej rozpiski prób (zagraniczni się próbowali dwa razy dłużej niż mieli!), totalny chaos w punkcie informacyjnym, nędznie zorganizowany namiot medialny i spontaniczne zmiany line - upu, o których można się było dowiedzieć dopiero na miejscu, czyli przed sceną, lub z plotek.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także