Relacja z Free Form Festival 2008

Wstęp

Relacja z Free Form Festival 2008 - Wstęp 1

Fakty:

- Ograniczyłem się tylko i wyłącznie do muzycznej oferty festiwalu.

- Granicę mojej bytności w Fabryce wyznaczał autobus nocny odjeżdżający z przystanku Dworzec Wileński kilka minut po pierwszej w nocy.

Tezy:

- Festiwal wcale nie oryginalny, bardziej snobistyczny, niebezpiecznie artystowski.

- Wyjątkowy? Klasy w nim tyle, co w „markowych” garniturkach panów z ochrony, a sam festiwal coraz śmielej otwiera się na bliższe szerszej i, nie ma co ukrywać, młodszej publiczności brzmienia (Ladytron), zachowując jednak margines miejsca dla artystów odważniejszych (Koop). Trzeba jednak zaznaczyć, że polskie rozumienie tego terminu sprowadza się raczej do dziwności i skomplikowania przekazu, niż próbach poszukiwania nowych dróg i połączeń w muzyce.

- Sama oferta muzyczna specjalnie świeża nie była, choć po reakcjach publiczności sądząc, dla wielu prezentowane zespoły wciąż były nowością.

Wnioski:

- Stąd wniosek o przypadkowości publiczności, którą na festiwal przyciągnęły bardziej miejsce, aura „Warszawki”, darmowe wejściówki rozdawane po japiszonowatych firmach, niż sama muzyka.

- Postulowałbym też większą higienę organizacji, pójście w muzykę, a nie zagracanie programu mnóstwem rzeczy zupełnie niewidocznych (design, video art, gdzie?), a w dodatku ze sobą kolidujących.

Maciej Lisiecki (8 listopada 2008)

Relacja z Free Form Festival 2008:

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także