Momenty #4
grafika: © Zofia Łobza
Muzycznych momentów część czwarta. Dziś zestaw polskich piosenek z zupełnie różnych bajek – od grupy PRL i Teatru Pieśń Kozła, aż po Bieliznę czy Ciemnogrody.
1.Bielizna - Taniec lekkich goryli (Moment 1)
Wsłuchując się w „Taniec lekkich goryli” nietrudno o poczucie, że gdańszczanom udało się tu dokonać modelowej syntezy post-punkowej prostoty z balladowym wyczuciem. Utwór ten, traktujący najprawdopodobniej o molestowaniu, jest w swej minimalistycznej narracji tak przejmujący, że mimo wielu prób wyselekcjonowania z niego jakiegoś highlightu można to zrobić wyłącznie nieco na siłę. Ostatecznie postawiłem na puentujący wszystko, leniwy gitarowy motyw, w którym nasi The Smiths ukryli imponujące pokłady smutku, rozpaczy i jakiejś podskórnej wrażliwości i szlachetności. Warto przypomnieć też inne nagrania trójmiejskiej grupy: „Prywatne życie kasjerki PKP”, które mogłoby być świetnym uzupełnieniem swoistego pokoleniowego kobiecego dyptyku wraz ze współczesnym „Andrew” Julii Marcell czy bezapelacyjnie najlepszy polski kawałek o boksie, czyli „Stefan”.
2.Rebeka - 555 (Moment 2)
Narastające od czterdziestej sekundy w rytm pulsujących dźwięków synteztatora napięcie bardzo skutecznie potrafi wprowadzić w euforię. Wybrany instrumental doskonale – dużo lepiej od porad wszelkich, ekhm, coachów zalecających poranne rytuały wdzięczności czy inne medytacje – sprawdzi się w roli zachęcającego do energicznego podniesienia się z łóżka budzika. Także niektóre fragmenty z wokalem Iwony Skwarek są znakomite. Przy okazji, 18 marca na rynku pojawił się drugi longplay poznańskiego duetu – „Davos”.
3.Ms. No One - IK (Moment 3)
Open'er 2010. Koncerty na scenie młodych talentów. Nagle pojawia się zespół, którego wokalistka (Joanna Piwowar-Antosiewicz) przerasta swym wokalem całą resztę konkurencji i większość gwiazd na scenie głównej o głowę, a do tego gra wraz z kapelą naprawdę ciekawe, uduchowione i przestrzenne kawałki z okolic artystycznego popu i trip hopu. I niech nie odstraszy was znaczek Trójki na okładce. Posłuchajcie tylko, jak znakomicie i czysto koresponduje tu ze sobą polski i angielski tekst w dwóch równolegle poprowadzonych, kontrapunktujących się liniach. Polecam też takie utwory jak „Colder” czy „Skoro”.
4.Teatr Pieśń Kozła - Obyczaj lamentacyjny 2 (Moment 4)
Pamiętacie tajemnicze rytuały z „Oczu szeroko zamkniętych” Kubricka przyozdobione fantastyczną ścieżką dźwiękową Jocelyn Pook? Oto polska odpowiedź. Melorecytacyjny niepokój przenosi tu estetykę uskutecznianą przez grupę Księżyc w klimat horroru, a polifoniczna struktura oparta wyłącznie na wokalach hiponotyzuje, roztaczając sekciarski nastrój.
5.PRL - Koledzy (Moment 5)
Jeśli ktoś twierdzi, że w latach 90. nie mieliśmy porządnego, charakterystycznego rockowego zespołu, który z dumą moglibyśmy stawiać gdzieś obok zagranicznych indie klasyków, „Zła wiadomość” to krążek, którym diametralnie można zmienić zdanie nawet największych marud. „Koledzy” zaś to jeden z najciekawszych numerów na płycie – slackerski tekst nie razi swą banalnością i świetnie współgra z mknącą do przodu gitarową melodią, a chórki w tle doskonale ilustrują aranżacyjny luz i wyobraźnię Rafała Kwaśniewskiego wraz z, nomen omen, jego kolegami Od razu słychać, że numer ten wyzbyty jest choćby jednej fałszywej i wrzuconej na siłę nutki, służącej pompowaniu artystycznego ego (które, fakt faktem, w przypadku lidera było niemałe) swoją rzekomą wirtuozerią, co tak częste jest choćby wśród dokonań licznych prog-rockowców. Piękny, szczery manifest radości i przyjaźni.
6.Ciemnogrody - Planetarna moc (Moment 6)
Futurystyczny klimat, wżynający się w głowę refren, przestrzenne, rozmigotane dźwięki, a wszystko to zanurzone w niewinności i imponujących pokładach wrażliwości. Popowa eksploracja kosmosu w wykonaniu Ciemnogrodów ma w sobie niemal tyle samo elegancji, co nagrania grupy KNOWER. Oby nie był to jednorazowy strzał.
7.Nerwowe Wakacje - Pan Samochodzik (Moment 7)
Prawdopodobnie najlepsza rzecz (zaraz po fragmencie „Kosmos jest pyłkiem na twojej sukience” w „Big Mind”) jaką przyniósł wydany w 2011 roku „Polish Rock”. Wokal Jacka Szabrańskiego od „Zdało mu się, że błysnął los, że znów woła go świat” jest tu tak przejmujący w swym balansowaniu na granicy fałszu, że nietrudno się przy nim zupełnie zapomnieć. Dodajmy do tego umiejętnie uzupełniające tło i próbujące przebijać się z drugiego planu gitarowe maźnięcia oraz całą tę lo-fi otoczkę, która nadaje utworowi głębi i wartości. Emocjonalny majstersztyk.
Komentarze
[30 marca 2016]
[29 marca 2016]