Stworywodne
Black Muds, Bad Big Village [EP]
[Lado ABC; 2006]
EPka warszawskich Stworów to zaledwie sześć kompozycji i tylko 20 minut muzyki. Niewiele jak na zespół grający instrumentalną muzykę, do którego z uporem maniaka przylepia się etykietę post rock. Tymczasem, panowie rozpościerają przed swoimi słuchaczami podobne muzyczne głębiny, dźwiękowe zakamarki, jakie zarezerwowane są dla rodzimych: 3moonboys czy Gasoline. Lista inspiracji warszawskiego zespołu jest jeszcze bardziej imponująca: od Sonic Youth, przez rock progresywny, Don Caballero, Big Black, a na Godspeed You Black Emperor! skończywszy. Wszystko to wskazuje na ogromne ambicje grupy, ale w rzeczywistym starciu z zawartością „Black Muds, Bad Big Village” przedstawia się w trochę innym świetle.
Słuchając debiutanckiego materiału można odnotować zupełnie inne skojarzenia. Pierwsze cztery „widokówki” to bardziej muzyczne impresje niż noise’owe urywacze głów. Kłania się Labradford kolaborujące z Brianem Eno z kultowych, ambientowych płyt. Zastosowanie instrumentów dętych niekiedy przywołuje nazwę Do Make Say Think, którzy na „Goodbye Enemy Airship The Landlord Is Dead” umiejętnie łączyli melancholię post rocka z jazzowo-tortoisową motoryką. Oczywiście nie zapominamy o stosownym przyłożeniu miary do tych porównań. W końcu mamy tu do czynienia z zupełnie innym podwórkiem. Jedno jest jednak pewne, zespół nie brzmi jak Big Black, a elektroniczne tła, plumkająca gitara w niczym nie przypominają hałasu Sonic Youth czy instrumentalnego, stosowanego z matematyczną precyzją rzemiosła Don Caballero. Czasami intrygujące pomysły rozmywają się („Lost Meadows”), pojawia się żal, że zabrakło odwagi i konsekwencji w pociągnięciu dalej głównego motywu. To co u Stworów zdecydowanie pozytywne to jednak pewna doza oryginalności. Brakuje jej trochę 3moonboys czy zupełnie przereklamowanemu Plum. A tak z zupełnie przyzwoitej, choć nie druzgocącej EPki Stworów może w niedalekiej przyszłości urodzić się intrygujący, długogrający album. Premiera ponoć jeszcze w tym roku. Będziemy zatem trzymać kciuki.