The Birthday Party
The Peel Sessions
[Universal; 17 czerwca 2001]
Ostatnio w NME wyczytałem, że amerykańscy oficerowie śledczy używają do zmiękczania przesłuchiwanych jeńców irackich muzyki Metalliki. To jakaś totalna pomyłka, bezlitośnie obnażająca jak źle zorganizowana jest armia amerykańska. W tym bowiem wypadku należało użyć sojuszniczych sił australijskich. Panie i panowie - najlepszy środek na wroga: The Birthday Party!
Płacz na dzień dobry. Parę dysonansów na początek miłego przesłuchania. Jeszcze niezbyt ostro, w końcu metoda kija i marchewki obowiązuje. Nie chcesz mówić?? To prześwidrujemy główkę saksofonikiem z "Yard". Nic?? "King Ink" - totalnie rozstrojone pianino, rozchwiany rytm, troszkę Kafki nikomu nie zaszkodziło. I kolejny nokaut - wypuszczamy nietoperze... Dalej pan gitarzysta musi wyżyć się na gitarze - wirtuozem nie jest, ale hałas robić potrafi. Dalej - płoną główki. No to gdzie jest ten Saddam?? Nie mówisz?? To zapoznaj się z klasyką rocka w wykonaniu Birthday Party - "Loose" czyli ściana dźwięku na parę ładnych latek przed My Bloody Valentine... Kolejny gwóźdź w głowę - piosenka o proroku islamskim Dużym Jezusie Śmietniku.
Przerwa na kawę dla oficera. Wzruszająca ballada "She's Hit". Gitara co prawda świdruje niczym wiertło dentysty w zębie, ale uznajmy że jest to chwila wytchnienia. A potem finalny atak. Kości byczków, czyli znów gitarowy hałas. Wzruszająca opowieść o sześciocalowym nożu, a potem kolejny zmasowany atak na zmysły. Lawina przyjemności. Prawdziwie mordercza ballada o morderstwie głęboko w puszczy. I wesoły utworek o płonącym synku. To gdzie jest ten Saddam?? - To ja nim jestem!!
Ech, tak naprawdę ta płyta powinna być aplikowana studentkom wszelakich filologii, wielkim fankom Nicka Cave'a gdzieś tak od albumu "Murder Ballads". Powinna zostać zaaplikowana red. Kostrzewie, który pisząc o ostatniej płycie Cave'a chrzani, że to powrót do jego gitarowych, niepokornych korzeni. Fanom Metalliki, żeby zrozumieli, że ich ukochany zespół gra pop. I Wam drodzy czytelnicy jeśli pana Cave'a znacie jedynie z radia i badziewnych wykonań jego piosenek przez polskich artystów. Birthday Party jest klasykiem ostrego grania, naprawdę!!