Ocena: 7

Therapy?

High Anxiety

Okładka Therapy? - High Anxiety

[Spitfire; 20 maja 2003]

Na Therapy? zawsze można liczyć! To jeden z zespołów, na których nową płytę czekam z utęsknieniem i nadzieją. No i jeden z tych, co do których jestem niemal pewien, że mnie nie zawiodą. Z "High Anxiety" było podobnie. Liczyłem na dawkę ostrej, niekomercyjnej muzyki rockowej z typowym dla tego zespołu pazurem. I właśnie coś takiego dostałem!

Therapy? to doświadczony zespół. Na scenie muzycznej poruszają się już 14 lat - to kawał czasu. Panowie terapeuci bynajmniej nie zamierzają z tego powodu łagodzić brzmienia lub kierować się w rejony bardziej komercyjne. Zespół wybrał ścieżkę i na każdej kolejnej płycie konsekwentnie się jej trzyma. Fakt - niesie to ze sobą pewne ryzyko. Na przykład od dłuższego czasu nie potrafi mnie niczym zaskoczyć. Materiał na kolejnych wydawnictwach jest dokładnie taki, jakiego się mniej więcej spodziewam. Z jednej strony to dobrze, bo wiem że płyta będzie mi się podobać, jednak z drugiej strony jakiś niedosyt pozostaje. Poza tym odnoszę wrażenie, że kapeli ciężko teraz już będzie nagrać coś na miarę kultowego "Troublegum" z 1994 roku. Wszystkie kolejne płyty, czy tego muzycy Therapy? chcą czy nie, są porównywane właśnie z "Troublegum" i wcześniejszym "Nurse". I niestety w tym porównaniu wypadają gorzej. Tak to już w przemyśle muzycznym bywa. Na szczęście, patrząc całkiem obiektywnie, nie ma co na zawartość kolejnych płyt narzekać. To naprawdę dobre albumy.

Zaczyna się, jak zwykle w przypadku Therapy?, od ostrego wejścia. "Hey Satan You Rock" to wpadający w ucho, hardrockowy utwór, jeden z niewielu tak ostrych na płycie. Później zbliżamy się stylistycznie do wspomnianych już klasycznych płyt z lat 90-tych. Takie się przynajmniej odnosi wrażenie, głównie ze względu na zagrywki wokalne Andy'ego i charakterystyczne przyśpiewki na dwa głosy w refrenach. Tak jest w "Who Knows", "Stand in Line" czy "Nobody Here But Us". Klimat jednak dużo pogodniejszy i mniej pesymistyczny niż kiedyś.

Zmiana perkusisty przyniosła efekt w powrocie do prostych punkowych rytmów (poprzednia płyta zawierała sporo połamanych ścieżek i zmian tempa). Zdecydowanie w takiej muzyce lepiej się one sprawdzają. Czasami zespół posuwa się bardzo daleko w niebezpieczne rejony nowej fali punk rocka spod znaku Blink 182 czy Sum 41. Szczególnie widoczne jest to w utworach "Watch You Go" i "My Voodoo Doll". Pozostałe kawałki to w zasadzie Therapy? jakie znamy i lubimy. Ciekawe, ostre kompozycje, takie "z jajem" chciałoby się powiedzieć. Czasami podchodzą pod towarzyszące od zawsze zespołowi klimaty grunge'owe (np. soundgardenowy "Limbo", czy "Not in Any Name"), czasami przypominają nagrania z poprzednich płyt (np. "If It Kills Me"). Ogólnie nie zaskakują niczym nowym i niespodziewanym. Po prostu terapia dźwiękowa - ta sama od wielu lat.

Na koniec jeszcze mocno psychodeliczny "Rust". No i bonusowy kawałek, trochę rozczarowujący, bo zupełnie zbliżony do zawartości albumu. Cholera! Dlaczego ta płyta nie mogłaby trwać choćby 10 minut dłużej?! Muszę ją włączyć od nowa...

Nie będę ukrywał, że Therapy? to jeden z moich ulubionych zespołów we współczesnym rocku. Ich muzyka jest ostra, melodyjna, pomysłowa i cały czas na wysokim poziomie. "High Anxiety" tylko umacnia zespół w moim prywatnym rankingu. Już teraz wiem, że będzie to jedna z moich ulubionych płyt w tym roku. Może nie jedna z najlepszych, ale na pewno jedna z ulubionych...

Przemysław Nowak (29 maja 2003)

Oceny

Przemysław Nowak: 8/10
Tomasz Tomporowski: 8/10
Marceli Frączek: 7/10
Średnia z 8 ocen: 7,87/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także