Ocena: 7

Skalpel

Konfusion

Okładka Skalpel - Konfusion

[Ninja Tune; 1 listopada 2005]

O dwójce wrocławskich DJ-ów: Marcinie Cichym i Igorze Pudło po raz pierwszy zrobiło się (naprawdę) głośno przy okazji debiutanckiego albumu, zatytułowanego „Skalpel”. Wcześniej zaatakowali słuchaczy dwoma EPkami: „Polish Jazz” i „Sculpture”, ale prawdziwe ozłacanie i stawianie pomników przez zwolenników jazzujących dźwięków i wszelkich odmian fusion rozpoczęło się w 2004 roku. Trochę to trudne do zrozumienia i przetrawienia, zwłaszcza, że na dobrą sprawę nie tworzyli nic nowego czy nowatorskiego w światowej elektronice. Z drugiej strony, umiejętnie posklejany z sampli, pochodzących z rozmaitych, polskich płyt jazzowych (m.in. Krzysztofa Komedy) i nagrany dla angielskiej wytwórni Ninja-Tune album pod względem technicznym i klimatu kompozycji nadrabiał wszelkie braki w innowacyjnym podejściu do muzyki i dawał nadzieję na jakiś konkretny polski akcent artystyczny w świecie. To było pierwsze, poważne zwycięstwo Skalpela w wojnie zarzutów, jakie próbowali wystosować co bardziej zajadli krytycy muzyczni.

W rok po debiucie, siłą rozpędu, otrzymujemy kolejne dzieło, ponownie powstałe w wyniku metody „kopiuj, wklej i wytnij”. Na dobrą sprawę, wiemy już, że duet nie ma i nie będzie miał takiej pozycji w katalogu Ninja-Tune jak choćby Tomasz Stańko w barwach ECM, ale też nieporównywalny jest dorobek i umiejętności tych wykonawców oraz znaczenie obu wytwórni dla rozwoju muzyki. W konkurowaniu z Amonem Tobinem też nie mają większych szans, ale mimo to, nadal wypada zachwycać się Skalpelem. Głaskanie, tulenie i cmokanie w kierunku wrocławskich DJ-ów to obecnie powszechne zachowanie, szczególnie chętnie uskuteczniane przez polskie media, czego dowodem są hurraoptymistyczne artykuły w kilku co poczytniejszych tygodnikach. Kreowanie w „Teleekspresie” Cichego i Pudło na gwiazdy tzw. „nowych brzmień” to także fraszka, nie najwyższych lotów. I choć dużo w tym przesady, wyolbrzymiania, to i tak należy się cieszyć, że wreszcie zaczęto doceniać coś wartościowego w zakompleksionym światku polskiej muzyki. Znowu trzeba przyznać rację, że panowie już po raz drugi bronią się przed ostrzem krwiopijnej krytyki.

Przejdźmy jednak do zawartości „Konfusion”, które znamionuje kolejną wygraną duetu na trudnym i wyboistym polu walki. Tym razem wysiłek włożony w następcę „Skalpel” nie był tak ogromny. Zamiast kilku lat pracy w pocie, wylewania krwi za poszukiwania odpowiednich sampli, otrzymujemy efekt krótkotrwałych i intensywnych zmagań twórczych. Pudło i Cichy co raz bardziej zbliżają się do dokonań The Cinematic Orchestra (całościowo „Konfusion” brzmi wręcz jak brakujące ogniwo pomiędzy „Motion” a „Every Day”). O tym, że takie przyrównanie wydaje się trafiać w sedno, świadczy choćby „Flying Officer”, gdzie wyrazista linia basu, momentalne przejścia perkusji i dosyć duszno-jazzująca atmosfera od razu budzą skojarzenia z twórczością J.Swinscoe. Podobnie jest w przypadku „Deep Breath”, które zbliża Skalpela do brzmień bajkowych, tajemniczych, podrasowanych delikatnym fortepianowym tłem, charakterystycznym dla drugiego albumu The Cinematic Orchestra. Również fraza wokalna budzi skojarzenia z soulowym wokalem Fontelli Bass w „All That You Give” czy „Evolution” z „Every Day”. Na szczęście są i inne odniesienia, poza nu-jazzowymi. „Seaweed” zaciąga trochę klimatem z muzyki do filmu „Miasteczko Twin Peaks”, choć nie wywołuje gęsiej skórki. Momentami można też odnaleźć powinowactwa z twórczością jazzowych-postrockowców nagrywających dla Thrill Jockey: Chicago Underground Trio czy Chicago Underground Orchestra.

Porównując „Konfusion” z poprzednim albumem formacji, można wychwycić pewien mankament. Brzmienie Skalpela w przeciągu roku właściwie nie uległo większej zmianie, może stało się jakby bardziej rozmyte i ukierunkowane w stronę jazzu niż elektroniki, ale nie zmienia to faktu, że Pudło z Cichym stoją w miejscu. Od strony technicznej, kompozytorskiej (czy jak kto woli, doboru sampli i na tej podstawie tworzenia nowej jakości) to ciągle światowy poziom. Zwolennicy relaksujących i leniwych dźwięków z pogranicza jazzu, elektroniki i muzyki instrumentalnej będą po raz kolejny urzeczeni. Miłośnicy Amona Tobina, czy samplingu na miarę DJ Shadowa oraz The Avalanches będą i tym razem trochę kręcić nosem i mówić „że to już wszystko było”, ale i tak chyba prędko nie wyciągną z odtwarzacza ostatniego jak na razie dzieła Skalpela. Bo wciąga z każdym przesłuchaniem.

Ciekawe tylko co na temat „Konfusion” powiedzą starzy jazzowi wyjadacze nagrań Milesa Davisa, Johna Coltrane’a, Krzysztofa Komedy czy Tomasza Stańki? Czy zasada „kopiuj, wklej i wytnij” nie będzie dla nich zwykłą profanacją kunsztu i niebanalnych umiejętności jazzowych muzyków? Niezależnie od oceny, Pudło i Cichy ciągle muszą mieć się na baczności.

Piotr Wojdat (25 stycznia 2006)

Oceny

Piotr Wojdat: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Średnia z 11 ocen: 7,54/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także