Ocena: 7

Rogue Wave

Descended Like Vultures

Okładka Rogue Wave - Descended Like Vultures

[Sub Pop; 25 października 2005]

Czasy świetności wytwórni Sub Pop przeminęły z wiatrem, który wywiał muzykę grunge poza obszar zainteresowania kultury masowej. W nowych „post-post-czasach” legendarna stajnia musi sobie radzić inaczej. Stąd bardzo rozsądne posunięcie i otwarcie się na zespoły grające nieco inną muzykę, bez kompleksów czerpiące z amerykańskiej tradycji. Chodzi oczywiście o prężnie rozwijający się nurt alt country. Jednym z jego ambasadorów – choć dość specyficznym – może zostać zespół Rogue Wave, założony przez pochodzącego z Oakland Zacha Rogue.

Dobrym pomysłem na rozpoczęcie przygody z muzyką Rogue Wave będzie przesłuchanie utworu „Publish My Love”, dostępnego na stronie internetowej zespołu. To bardzo chwytliwy numer i jeśli czujecie, że was kręci, nie ma żadnych przeciwwskazań przed zapoznaniem się z resztą materiału zawartego na „Descended Like Vultures”. Otwierający album “Bird On A Wire” ma już bardziej esencjonalny charakter i mówi więcej o Rogue Wave niż wspomniany wcześniej singiel promocyjny. Może się podobać połączenie brzmienia country, z banjo na czele i mocnego uderzenia gitar elektrycznych. Płytę wypełniają właśnie takie piosenki: ni to rockowe, ni grunge’owe, z delikatnymi naleciałościami amerykańskiej prowincji. Ta mieszanka sprawdza się naprawdę świetnie, np. w takim „Catform”. Zespół balansuje tu na pograniczu pogodnej wiejskiej muzyki i cięższych klimatów o grunge’owym rodowodzie. W końcówce serwują nawet odrobinę rasowego zgiełku. Utwory Rogue Wave mają przemyślaną konstrukcję. Zespół potrafi zaskoczyć dość gwałtownymi zmianami nastroju. Posłuchajcie uważnie „Love’s Lost Guarantee”. Watersowskie wokale, nieco progrockowo pobrzmiewająca gitara, ładny marzycielski refren. Ale to nie wszystko. W pewnym momencie atakuje zupełnie znienacka hałaśliwe wejście gitary. I jeszcze „Are You On My Side?” – clue płyty. Ciemny, basowy wstęp ozdobiony partią banjo – kłania się 16 Horsepower. I piękny, jasny refren z kobiecym chórkiem w tle. Rozbudowane aranżacje instrumentów akustycznych dopełniają niezwykle interesującej całości.

Drugie oblicze “Descended Like Vultures” stanowią akustyczne ballady. Zach Rogue bezpośrednio nawiązuje w nich do tradycji muzyki country. Brak mu co prawda południowego akcentu, ale na tym polega właśnie różnica między country a alt country:). Takie są „Salesman At The Day Of The Parade”, „California”, „Medicine Ball” (Zach śpiewa tu mocno pod Franka Blacka), „Temporary”. Przyjemne ogniskowe opowieści.

“Descended Like Vultures” to ze wszech miar godna polecenia pozycja. Nienachalnie łącząc rock spod znaku młodych gniewnych z elementami country, przygotowuje słuchacza do obcowania z trudniejszymi w odbiorze przedstawicielami nurtu alt country. Duża dawka przebojowości, sporo niebanalnych pomysłów i odprężający nastrój – to największe atuty tej propozycji. Wadą może być nieco zbyt grzeczny i łagodny styl śpiewania lidera

Marceli Frączek (30 listopada 2005)

Oceny

Marceli Frączek: 7/10
Kasia Wolanin: 6/10
Średnia z 4 ocen: 7,25/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także