Ocena: 6

Johnathan Rice

Trouble Is Real

Okładka Johnathan Rice - Trouble Is Real

[Reprise; 26 kwietnia 2005]

Od przybytku Rice’ów głowa nie boli. Debiutancki album Johnathana przypomina wycinki z pamiętnika młodego, emocjonalnego ekshibicjonisty. Mężczyzny wkraczającego w dorosłość, który z chłopięcą naiwnością opowiada o sobie, o swoich problemach i pragnienaich. Rice bardzo zręcznie bawi się gatunkową schedą, pozostawioną przez rzesze jego przewodników: od Toma Waitsa i Nicka Drake’a po Dave’a Matthewsa i Eda Harcourta. Muzyk nawet nie stara się nadwerężyć pojemnych granic piosenki lirycznej.

Początek albumu jest bardzo obiecujący: obiecuje więcej, niż jest w stanie później zaoferować. Psychodeliczne „Short Song For Strings”, w którym urywki słów mieszają się z płynnym brzmieniem skrzypiec, przechodzi w marzycielskie tony „Mid November”, jednej z najlepszych kompozycji na krążku. Później, wraz z każdą minutą, dobre wrażenie zaczyna nieco blednąć. Momentami można jeszcze zarejestrować pewne wstrąsy wtórne, tak jak przy „City On Fire” i „The Acrobat”, lecz ostateczne wrażenie pozostaje jednoznaczne – „Trouble Is Real” to najwyżej poprawny krążek, którego największą zasługą jest przełamanie pierwszych lodów w karierze - bądź co bądź – obiecującego, młodego artysty. Przede wszystkim warto zauważyć, jak zgrabnie Rice balansuje pomiędzy odmiennymi stylistycznie aranżacjami. Akustyczne i wyciszone kawałki nie gryzą się z bardziej dynamicznymi i bogatszymi instrumentalnie: od reszty materiału nie odstają „Kiss Me Goodbye” czy ”Salvation Day”, w których pobrzmiewają echa późniejszych nagrań Counting Crows.

Jeszcze jeden Rice na scenie nikomu nie zaszkodzi. Jednak „Trouble Is Real” warto potraktować jedynie jako zwiastun nagrań, które wyjdą spod ręki Johnathana Rice’a gdy już przestanie mu tak bardzo zależeć na zmieszczeniu się w konwencji.

Łukasz Jadaś (27 sierpnia 2005)

Oceny

Średnia z 2 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także