Ocena: 6

Ivy

In The Clear

Okładka Ivy - In The Clear

[Nettwerk; 1 marca 2005]

Dość bolesnym doznaniem było dla mnie trafienie kilka dni temu w jednej z polskich stacji muzycznych na teledysk do nowego singla System Of A Down. Oczywiście moja ocena tego krótkiego, ale mało szczęśliwego epizodu jest zupełnie subiektywna, ale nawet miłośnik twórczości wspomnianej grupy musi przyznać, że na liście już nawet nie tyle przebojów, co teledysków, pośród konfekcyjnego popu i dresiarskiego hiphopu, ta twórczość prezentuje się cokolwiek egzotycznie. W kontekście przyznawanych i przez nas często pochwał chwytliwości i lekkości potencjalnych singli, które jak wiemy nigdy powszechnymi hitami i tak nie zostają, oraz odrzucania przez stacje dobrych jakościowo propozycji z uwagi na ich ponoć zbyt mały potencjał komercyjny, pojawienie się ryczącej kompozycji ormiańskiego zespołu musi wywoływać duże zdumienie. Cóż, nie jest tajemnicą, że żyjemy w dziwnym kraju, gdzie nie od dziś największe podekscytowanie wywołuje twórczość skrajna i skrajnie zła, a brzmienia stylistycznie przynależące do „muzyki środka” okazują się marginesem i alternatywą. Viva Polska promuje System Of A Down, Screenagers.pl zajmuje się Ivy.

Prostolinijna muzyka nowojorskiego tria to w zasadzie propozycja dla każdego. Dla niewtajemniczonych: kluczowym elementem jest w niej głos Dominique Durand, wokalistki nie obdarzonej niesamowitą skalą, za to pastelową barwą głosu i rozmarzonym, nieco sennym stylem. Prawdopodobnie tak brzmiałaby Skye z Morcheeby, gdyby nie była Murzynką. Do tego dochodzi muzyka, będąca na „In The Clear” minimalnie bardziej gitarowa niż na jego regularnym poprzedniku, „Long Distance” (rok młodszy „Guestroom” to płyta z coverami). Dziesięć utworów przebiega według zasady: lekko, melodyjnie i wciąż bardziej do słuchania niż do tańca. Nadal trudno więc zanegować wpływ na Ivy takich zespołów jak Pet Shop Boys czy Saint-Etienne. Blisko tych pierwszych jest szczególnie „Keep Moving”, który z syntetycznym rytmem i syntezatorową plamą przypomina nieco „West End Girls”.

Wracając do początku, „In The Clear” chwilami aż cierpi z nadmiaru przyjemnych melodii. Choć pozbawiona piosenkowych przestojów, dusi się niekiedy sprawiając bardziej wrażenie składanki singli niż regularnego albumu. Singli, które rok po premierze wygrzebuje się na wyprzedaży, ale przecież to na nich często odnajdujemy ulubione refreny. Szczęśliwie, nieco powietrza pomiędzy dość przestrzenne, elektroniczno-elektryczne kompozycje wpuszczają te bazujące na akustykach. To do nich wraca się chętniej. „Tess Don’t Tell” zaraża dziewczęcą zwiewnością, a „Thinking About You” (smyki) i szczególnie „Corners Of Your Mind” brzmią jak utwory ukradzione Grantowi McLennanowi z The Go-Betweens. Szkoda jedynie, że ich teksty zahaczają o banał. Głos Durand jest więc raczej tylko kolejnym instrumentem sekcji melodycznej zespołu.

„In The Clear” nie jest płytą, która angażuje, a przyjemnie neutralnym albumem, który nie powinien ani zachwycać, ani zniesmaczać. Ivy przyklepują nim swoją pozycję jednego z najbardziej antyalternatywnych wśród niezależnych zespołów. Szczęśliwie, ta druga etykietka nadal zobowiązuje ich do określonego poziomu.

Kuba Ambrożewski (26 czerwca 2005)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Średnia z 5 ocen: 6,6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także