Ocena: 7

I Am Kloot

Gods And Monsters

Okładka I Am Kloot - Gods And Monsters

[Echo; 4 kwietnia 2005]

Jeżeli lubicie spokojną, nastrojową muzykę, o tradycyjnych korzeniach, a nie znacie jeszcze zespołu I Am Klot, musicie czym prędzej nadrobić zaległości. Trzej muzycy z Manchesteru, ukrywający się pod tą nazwą, swoim trzecim studyjnym albumem udowodnili, że należą w tej chwili w swojej kategorii do ścisłej światowej czołówki. Płyta „Gods And Monsters” jest przynajmniej tak udana jak jej poprzednik – „I Am Kloot” i z pewnością utrwala pozycję grupy na muzycznej scenie.

Materiał „Gods And Monsters” w porównaniu z poprzednimi dokonaniami zespołu jest jakby lżejszy i bardziej zwiewny. Często ucieka od czysto rockowej formy, zbliżając się, jak choćby w utworze tytułowym czy siódmym na płycie, króciutkim „Astray”, w stronę poezji śpiewanej. Piosenki niosą też bardziej optymistyczny przekaz. Należy zwrócić uwagę, że słowo „piosenki” pasuje do twórczości kapeli jak nigdy przedtem. Tak nośnych, wręcz przebojowych fragmentów jak „The Stars Look Familia”, „Dead Men’s Cigarettes” czy zamykający album „I Believe” jeszcze chyba u I Am Kloot nie było. Jak na lekarstwo jest tu za to melancholijnych, nostalgicznych kawałków w stylu „Cuckoo” (bodajże tylko „Avenue Of Hope” kontynuuje tę konwencję). Wydawać by się mogło, że zespół będzie mieć kłopoty z taką stylistyką, ale trio broni się w niej nadzwyczaj dobrze. Słychać większą niż dotychczas dbałość o brzmienie instrumentów i bardziej umiejętne ich wykorzystanie. Przy dość skąpej aranżacji jest bardzo istotne, aby każdy element muzycznej układanki potrafił odnaleźć swoje miejsce i wnieść coś do końcowego kształtu. Na pierwszy plan często wybija się sekcja rytmiczna, z ciekawymi partiami perkusyjnymi i silnym, wyraźnym basem (koniecznie posłuchajcie doskonałego „Over My Shoulder”). W sukurs idzie zawsze tradycyjna, melodyjna, czasami akustyczna gitara, a całość uzupełniana jest wyeksponowanym pianinem lub, tak jak w „No Direction Home”, pełniącymi rolę tła organami. Gitara zresztą często zamienia się rolą z basem i zostawia mu prowadzenie melodii („An Ordinary Girl”). Umiejętności wokalne potwierdza John Bramwell, którego charakterystyczny, dojrzały głos dodaje utworom ciepła. Bez wątpienia warstwa muzyczna i kompozycyjna „Gods And Monsters” to mocny atut tej płyty. Zespół wyraźnie stara się eksplorować nowe rejony, ale jednocześnie zachowuje własny charakter, wypracowany na dwóch poprzednich albumach. Czyli robi dokładnie to, czego oczekiwaliby po nim fani.

W muzyce I Am Kloot bardzo ważne są emocje. Zespołowi idealnie udaje się zbudować niepowtarzalny, nastrojowy klimat. Klimat trochę nierealny i bardzo ulotny. Pasujący do ciepłego, wiosennego wieczora, świec i lampki czerwonego wina na świeżym powietrzu. Jeżeli będziecie kiedykolwiek mieli okazję tę kapelę na żywo – nie wahajcie się ani przez moment, bowiem twórczość studyjna to ledwie połowa tego, czego możecie doświadczyć. Dopiero bezpośrednie zetknięcie z zespołem i jego twórczością ujawnia prawdziwą wartość tej muzyki. A wszystko to dlatego, że na płycie „Gods And Monsters”, podobnie jak w całej twórczości grupy, jest jeszcze jeden intrygujący element. Element powodujący, że prosta z pozoru muzyka przekracza granicę przeciętności i zapada na długo w pamięć. Nie tak łatwy już do zdefiniowania, bowiem oddziałujący na głęboko zaszyty w naturze człowieka zmysł postrzegania piękna. Jeżeli w muzyce istnieje magia, to gdzieś na obrzeżach Manchesteru z pewnością istnieje tajny uniwersytet magiczny, który kończyło trio I Am Kloot. A teraz umiejętnie i konsekwentnie rzucają oni na nas swój urok…

Przemysław Nowak (17 czerwca 2005)

Oceny

Przemysław Nowak: 8/10
Witek Wierzchowski: 6/10
Kasia Wolanin: 5/10
Średnia z 19 ocen: 7,42/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także