Cuffs, The
Sun City Rockers [EP]
[self-released; 22 kwietnia 2005]
Śpiewają wyłącznie w języku Szekspira, lecz to polskie wydało ich plemię. The Cuffs mówią o sobie jako o rock’n’rollowym projekcie rodem z Kujaw, Warmii i Mazowsza. Wydaje się tym samym, że geografia splotła członkom zespołu niemałego figla. Bo ilekroć wracam do „Sun City Rockers”, mam wrażenie obcowania z produkcją szwedzką lub duńską, z produkcją pochodzącą z kraju o bogatych tradycjach intensywnego, niezależnego rocka. Lecz nie może być to zarzutem w stosunku do The Cuffs. Zespół, czerpiąc wzorce od kolegów z dłuższym stażem, udowadnia jednocześnie, że w pełni potrafi im dorównać.
Grupa The Cuffs jest w swojej rockowej wymowie bardzo autentyczna. W naturalny sposób przekłada siermiężny hardcore na przystępny, melodyjny język punka i rock’n’rolla. Stojąc pośrodku tych pokrewnych sobie nurtów, zespół zachowuje równowagę i na ich granicy balansuje całkiem sprawnie. Na swojej debiutanckiej EP-ce, The Cuffs skuwają więc kajdankami charakter Turbonegro i Hellacopters oraz Misfits i 80’s Matchbox B-Line Disaster. Słowem, starają się pogodzić tradycje gatunku z nowymi, „reanimacyjnymi” prądami w muzyce z pogranicza nurtów „revival”. W płynnym przekazie „Sun City Rockers” odnajdziemy bowiem melodyjne, przystępne kompozycje (z rewelacyjnym utworem tytułowym na czele), nie pozbawione jednak stanowczej, ciężkiej gitary i sugestywnej sekcji rytmicznej. Posłuchajmy chociażby nieustannie nabierającego tempa „Rock On”, czy też ciekawie zaaranżowanego „Pretty Dead Girl”, z niepokojącymi szeptami osadzonymi w tle zwrotek. Wokalista – o angielskim akcencie i wymowie, której mogą pozazdrościć przedstawiciele czołówki polskiej branży pop-rocka - ogólnie wpisuje się w przyjętą konwencję, choć chwilami mamy wrażenie przesytu świadomym niechlujstwem w śpiewie, które z premedytacją praktykuje.
„Sun City Rockers” nie jest wydawnictwem ani dla przeciętnego słuchacza polskich stacji radiowych, ani też dla wyrafinowanego melomana, szukającego w muzyce instrumentalnych uniesień i wirtuozerii. Na The Cuffs powinni natomiast zwrócić uwagę wszyscy, którzy łakną bezkompromisowego, pełnego życia grania, o lekkiej treści i ciężkiej gatunkowo formie. W ostatnim utworze na EP-ce, zespół składa sygnaturę: „What do you need when the time gets rough?/The cuffs.” Zadajcie sobie to pytanie słuchając „Sun City Rockers”. Być może waszą odpowiedzią również będzie „The Cuffs”.