The Evens
The Evens
[Dischord; 8 marca 2005]
Moda na duety w ostatnich latach trwa w najlepsze. I nie chodzi tu bynajmniej o wokalne pary powołane do nagrania jednego singla, których zawsze w muzyce rozrywkowej było pod dostatkiem. Mowa o zespołach składających się z dwóch zaledwie osób. Co ciekawe, najczęściej są to duety, sięgając do terminologii sportowej, mieszane. Dla przykładu można wskazać The Raveonettes, The Kills czy doskonale wszystkim znane rodzeństwo White. Interesujące jest także to, że w odróżnieniu od projektów jednoosobowych (Trent Reznor czy Conor Oberst) muzycy ci zazwyczaj wcale nie są uzdolnionymi multiinstrumentalistami, a nierzadko ich warsztat jest wręcz przeciętny. Uwagę przykuwają pomysłowością, energicznością albo intrygującym imagem. W przypadku The Evens jest nieco inaczej - artyści radzą sobie z instrumentami całkiem nieźle. Na popularności też im chyba nie zależy. Przynajmniej Ianowi MacKaye'owi - on ma już wypracowaną markę.
The Evens to duet znajomych z wytwórni Dischord. Iana chyba nie trzeba przedstawiać - to już niemal legenda amerykańskiej muzyki niezależnej. Amy Farina to z kolei perkusistka zespołu Warmers. Razem postanowili nagrać płytę odbiegającą nieco od tego, co tworzą na co dzień. Płytę nastrojową i pełną emocji. Wyciszoną. Płytę, której ogromną zaletą jest specyficzna intymność i zwiewność kompozycji, zaaranżowanych jedynie na perkusję i barytonową gitarę. Całość idealnie współgra z wokalem obojga artystów, zwłaszcza, gdy decydują się śpiewać w duecie. Debiut projektu The Evens to dwanaście bardzo ładnych utworów o eksperymentalnej budowie. Brakuje w nich gitarowych riffów, solówek i wirtuozerskich popisów instrumentalnych. Klimat budowany jest najczęściej prostymi środkami, grą opartą na jednym, ciekawym pomyśle. Przykładem może być drugi na płycie "Around The Corner", gdzie cała niemal melodia zagrana jest na trzech dwudźwiękach - majstersztykiem jest sposób, w jaki zostały one dobrane. Nie jest to może bardzo odkrywczy sposób grania, podobne rozwiązania można znaleźć w twórczości Chan Marshall czy nawet na ostatnim albumie rodzimych Pustek (którego, rzecz jasna, zespół zapewne nie słyszał - chodzi jedynie o porównanie stylistyczne). Atutem jest tu raczej doskonały dobór środków. Powoduje on, że kiedy płyta przemyka w tle, na granicy percepcji, właściwie nie zwraca się na nią uwagi. Dopiero kiedy się kończy zauważamy, że czegoś brakuje, odczuwamy pewną pustkę.
Jak już wspomniałem, bardzo dobre wrażenie robi umiejętne użycie instrumentów na płycie. Gitara Iana jest klasą samą dla siebie - niewielu muzyków potrafiłoby zagrać takie partie jak on. W każdym momencie, czy jest to delikatne brzdąkanie, czy charakterystyczna, znana z Fugazi surowa żywiołowość ("All These Governors"), ilość wydobytych z gitary dźwięków jest idealnie wyważona. Prawdziwą perełką materiału jest jednak gra na perkusji Amy Fariny. Powinna ona wprawić w kompleksy niejednego współczesnego bębniarza. Przeciętny fan natomiast, po przesłuchaniu płyty, kiedy przełączy się na ulubione pasmo w eterze, w zetknięciu z szablonowymi partiami rytmicznymi, przypomni sobie zapewne słowa Martina Hannetta z filmu "24 Hour Party People" na temat perkusistów - "ludzie grają tak od dwóch tysięcy lat". Gra Amy Fariny jest natomiast świeża, lekka i doskonale komponuje się ze skąpymi aranżacjami utworów. A także z pełnymi powagi, życiowymi słowami piosenek. Bez wątpienia The Evens udało się przekroczyć granice stylistyczne i stworzyć dzieło kompletne, na długo zapadające w pamięć.
Bardzo często poboczne projekty znanych artystów o ugruntowanej pozycji na scenie muzycznej godne są polecenia tylko prawdziwym fanom tychże artystów. The Evens są wyjątkiem. Płyta będzie gratką nie tylko dla miłośników twórczości macierzystego zespołu Iana MacKaye'a. Gwarantuję, że spodoba się znacznie większej rzeszy amatorów nietuzinkowej, nastrojowej muzyki, niekoniecznie rockowej. Z pewnością będzie też jedną z ciekawszych w tym roku pozycji pochodzących z kręgu tak zwanej alternatywy. A duet MacKay - Farina już na debiucie urasta do rangi jednego z najważniejszych eksperymentów na amerykańskiej scenie indie.