We Will Be Pilots
This Is What You Fight For [EP]
[Captains Of Industry; 25 marca 2005]
Czy leci z nami pilot? Już nie. W trakcie lotu wyskoczył przez okno, a nam pozostało wsłuchać się w ogłuszający ryk spadającego samolotu i czekać na szybkie spotkanie z ziemią. Wśród wycia płonących silników i wrzasku spanikowanych współpasażerów, pojawia się jednak coś jeszcze. Furiacka melodia, zlewająca się z otaczającym nas chaosem. I zdarte okrzyki, które jako jedyne zachowują pewną stabilność i rytmicznie wyłamują się z zastałej sytuacji. Im bliżej do końca, tym cichsze wydają się wybuchy w kabinie pilotów, a tym bardziej klarowna staje się muzyka. Tak: czwórka desperatów daje rockowy koncert na pokładzie eksplodującego samolotu.
Czy to przypadek rodem z prozy Topora? Owszem. Lecz bardziej obrazowo opisać debiutanckich nagrań londyńskiej grupy We Will Be Pilots nie sposób.
Punk rock, hard rock oraz indie osadzone w emo-cjonalnych klamrach. Te surowe nazwy odbierają jednak zespołowi całą duszę. Mówiąc więc wprost, We Will Be Pilots łączy stylistykę najbardziej melodyjnych i dynamicznych gatunków rockowych, unikając przy tym przepychu i niestrawnej ekstrawagancji. Grupa nie stara się kombinować i wymyślać rzeczy niestworzonych, jedynie w celu zyskania chwilowej uwagi mediów i przypadkowych zapaleńców. Posłuchajmy chociażby 90-sekundowego „We Are Not The Doctors”, intensywnego i impresywnego dowodu zdolności kompozycyjnych i aranżacyjnych. Geniusz prostoty. Dlaczego nikt inny nie wpadł na to wcześniej? Może dlatego, że Na „This Is What You Fight For” nie ma miejsca na jakiekolwiek kompromisy czy uleganie naciskom mód i trendów. Chłopcy znaleźli swój „cichy” kącik, w którym pozwalają sobie dosłownie na wszystko. Przesterowane gitary oraz znakomicie uzupełniająca się sekcja rytmiczna tworzą zbite konstrukcje (np. „Pretend It Doesn't Hurt”), wysysające energię z odbiorcy szybciej, niż dekompresja na pokładzie samolotu.
Być może kariera We Will Be Pilots skończy się szybciej niż się zaczęła? To jedna z tych grup, która może nagrać jeden album, namieszać nieco w światku muzycznych, a potem w blasku chwały zniknąć ze sceny. Samolot runie wtedy na ziemię lub wpadnie z hukiem gdzieś do oceanu. Lecz dopóki zespół będzie w stanie wytrzymać narzucone sobie tempo i sprostać nakładanej na niego presji, to o przyszłość We Will Be Pilots możemy być spokojni. To niebywałe, że grupa istniejąca zaledwie od roku, zdołała w tak krótkim czasie wypracować swoje własne, oryginalne brzmienie. Nie wiem, czy „będą pilotami”, lecz na pewno mogą się nimi stać. Jeżeli jesteś jednym z tych maniaków nieustannie szukających nowego odkrycia roku, to na We Will Be Pilots możesz zakończyć swoje poszukiwania. Ja już je zakończyłem.