Mono
Walking Cloud And Deep Red Sky, Flag Fluttered And The Sun Shined
[Temporary Residence; 2004]
Muzyczna mapa świata, nie tak dawno jeszcze zdominowana była przez wykonawców brytyjskich i amerykańskich. W ostatnich latach sytuacja w nieznacznym stopniu uległa zmianie, bo oto do głosu doszli Islandczycy ( Björk, Sigur Rós, Bang Gang, Mùm) czy Kanadyjczycy (np. Arcade Fire, Broken Social Scene, a wcześniej Godspeed You Black Emperor!). Podobnie jest w przypadku Japończyków. Tamtejszy muzyczny underground prężnie rozwija się już od pewnego czasu, m.in. za sprawą tak cenionych w Europie wykonawców, jak choćby Acid Mothers Temple, Boredoms, The Ruins czy Ghost. Zafascynowani noise’m, art-rockiem czy to psychodelią tworzą nową, często zakorzenioną w japońskim folku jakość. Do tej grupy może także aspirować post-rockowe Mono.
„Walking Cloud And Deep Red Sky…” będący trzecim dziełem w dyskografii zespołu określany jest dotychczas jako ich najdojrzalsze dokonanie. Powyższe stwierdzenie zdają się potwierdzać szczególnie dwie monumentalne, ponad 10 minutowe kompozycje: otwierający „16.12” i przedostatni „Lost Snow”. Oba utwory (tak jak i zresztą pozostałe) są wynikiem fascynacji twórczością Mogwai, Do Make Say Think czy Godspeed You Black Emperor!. Nie odznaczają się oryginalnością czy nowatorstwem, bo są w dużej mierze przetworzeniem pomysłów wymienionych wykonawców. Wywołują jednak niemałe poruszenie. Gitarowe crescenda, łkające smyki a także umiejętność budowania odpowiedniego nastroju mogą budzić podziw u słuchacza. Wysoki poziom prezentuje także wieńczący całość „A Thousand Paper Cranes”, który przykuwa uwagę melancholijnymi dźwiękami pianina oraz charakteryzujące się „rozpływającymi” dźwiękami gitary, „Mere Your Pathetique Light”. Za poprawne należy uznać „Ode”, natomiast „Halcyon Beautiful Days” porywa ze względu na hałaśliwe, transowe zakończenie, z idealnie komponującymi się dźwiękami skrzypiec. Gorzej jest w przypadku „2 Candles 1 Wish” i „The Sky Remains The Same As Ever”. Odznaczają się nazbyt sztuczną patetycznością oraz bezbarwnym prowadzeniem głównych motywów. Z tego względu nie da się o nich powiedzieć nic ponad to, że spełniają rolę wypełniaczy.
Mono przy okazji „Walking Cloud And Deep Red Sky…” potwierdzają, że należy im się czołowe miejsce na japońskiej scenie alternatywnego rocka. I choć nie grzeszą oryginalnością, o czym dowodził już poprzedni album, „One Step More And You Die”, to Japończycy nadrabiają wszelkie braki wysoką jakością własnych nagrań i ich naturalną zwiewnością. Dowodzą jednocześnie, że instrumentalny, melancholijny post-rock potrzebuje znacznego powiewu świeżości w postaci artystów bardziej oryginalnych, nie zapatrzonych tylko w Mogwai czy kanadyjskich post-rockowców. W przeciwnym razie, za kilka lat stanie się gatunkiem wyeksploatowanym.