Ocena: 7

Joy Zipper

American Whip

Okładka Joy Zipper - American Whip

[13 Amp; 2004]

Jeżeli na płycie "American Whip" Thabita Tindale i Vinny Cafiso są z nami zupełnie szczerzy, to już teraz możecie zacząć im zazdrościć. Duet Joy Zipper to jedna z tych efemerycznych par, które dobierając się na zasadzie przeciwieństw, stworzyły niezwykle iskrzący i pełen potencjału twórczego związek uczuciowy. Pomogła im w tym ich wspólna kochanka - muzyka. Dało to początek doskonałej bigamii, zdolnej pogodzić zmysły z dźwiękiem, a dźwięk z showbusinessem. Powstał dość ekscentryczny produkt: "American Whip" to bilet podróżny na pogranicze jawy i snu, przenoszący nas z wybujałych marzeń na zbitą ziemię codzienności. W cenę wliczono ryzyko twardego lądowania.

Ekstrawertyczna Tindale i sentymentalny Cafiso odkrywają wszystkie karty w ostaniej piosence na płycie. Oczywiście już od pierwszych minut drążą tematykę własnej odmienności i nieprzeciętności, lecz dopiero śpiewając wspólnie "I am moon, you're the sun" w "Valley Stream", mocno stawiają kropkę nad "i". Tym samym, mezaliansowy związek brzmień psychodelii i popu zyskuje błogosławieństwo, integrując się z treścią tekstów. W "Christmas Song" - sztandarowej kompozycji z "American Whip" - subtelny wokal spowito ferią kojących dźwięków, wydartych prosto z głębokiego snu. "Kocham cię bardziej niż kochałbym tysiąc świąt Bożego Narodzienia, pragnę cię mocniej niż pragnąłbym wymarzonego prezentu" - słodko śpiewa zakochany Cafiso. "Jestem pogrążony w szaleństwie" - zaskakująco konkluduje jednak zamykając utwór. Starcie wykluczających się pomysłów przynosi takie właśnie efekty. Nawet quasi-britpopowy kawałek "Baby, You Should Know" porywa silnie rytmizowaną melodią tylko po to, by ostatecznie postawić słuchacza twarzą do ściany nienaturalnych odgłosów. Pełnię ekstrawagancji Joy Zipper osiąga jednak w 25-sekundowej kruszynce "Drugs" ("Keep me into drugs, turn me into drugs") oraz w klaustrofobicznym, balansującym na granicy dobrego smaku "Alzheimers" (popowy monolog człowieka cierpiącego na to schorzenie). Gdyby My Bloody Valentine i Belle And Sebastian wspólnie posłuchali tego albumu, z pewnością wymieniliby serdeczne uściski dłoni. Tajemnica kreatywności Joy Zipper kryje się w stopniowym dawkowaniu emocji. Na "American Whip" nie ma bowiem utworów płaskich i monotonnych, z upływem czasu tracących smak jak guma do żucia. Kompozycje są tu esencjonalne i sążniste.

Odrywając się od rzeczywistości, warto zachować choć minimalny kontakt z otoczeniem. Album Joy Zipper będzie doskonałym łącznikiem. Pani Tindale i pan Cafiso mogą być z siebie dumni.

Łukasz Jadaś (1 grudnia 2004)

Oceny

Średnia z 4 ocen: 7,25/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także