Ocena: 5

Saturday Looks Good To Me

Every Night

Okładka Saturday Looks Good To Me - Every Night

[Polyvinyl; 14 września 2004]

Umówmy się: karygodną stratą czasu jest słuchanie popłuczyn po Beach Boysach, gdy mistrz Wilson nareszcie publikuje długo oczekiwane "Smile". Jeśli jednak nowy album Wilsona znacie na pamięć czy też nie odczuwacie potrzeby jego posłuchania to śmiało możecie sięgnąć po tegoroczny, kompletnie nic nieznaczący album Saturday Looks Good To Me. Ten rankingowy wypełniacz, bo tak należy nazwać "Every Night", nie jest albumem bardzo złym. Odczuwamy pewien irracjonalny niedosyt, rozczarowanie po błahym, ale niezłym "All Your Summer Songs". Irracjonalność ta polega na świadomości, że poprzednia płyta nie pozostawiała żadnych złudzeń co do nieoryginalności Saturday Looks Good To Me. A jednak letni duch zeszłorocznego wydawnictwa gdzieś uleciał.

Tak tak, brzmienie to dalej 1,24 % potencjału The Beach Boys podrasowane "jazzowymi" wstawkami (to ciekawe, że kiedy pojawia się choćby najprymitywniejsza partia instrumentu dętego to zaraz krytycy widzą w tym jakieś znamiona jazzu), stonesowskimi gitarami rodem z

"Exile On Main St." czy nieznośnie słabiutkimi skrzypcami. Ów charakter zespołu z letniego, lejącego się zmienił się w nieznośnie przesycony odwołaniami do różnych większych i mniejszych kapel. Jeśli jeszcze zdaje to egzamin w przypominającym "Avalon" Roxy Music "If You Ask", to już w "The Girl's Distracted" (prymitywna wersja Fiery Furnaces) drażni niepomiernie. Jeśli bezpretensjonalna lekkość "Until The World Stop Spinning" jakoś się broni, to infantylność "Since You Stole My Heart" zahacza o klimaty znane z "Glamorous Indie Rock N Roll". Lekkie zerżnięcie gitary z legendarnego "Rocks Off" The Rolling Stones to metoda na zrobienie "wyluzowanego" "Keep Walking". Strokesowski początek "All Over Town" pozostaje dla mnie zagadką, taką samą jak countrowe przyśpiewki z "Empty Room" czy oczywiste odwołanie do "Take Me Out" Franza Ferdinanda zawarte na "When The Party Ends".

Zarzuty można byłoby mnożyć, ale warto też powiedzieć parę cieplejszych słów o albumie. Poza piosenkami, które już pochwaliłem pozytywne wrażenie robi wymieniane wcześniej "Empty Room" czy nawet lekko emocjonalne "When The Party Ends". Dylanowskie nieco "Dialtone" przykuwa uwagę może nawet szczerą płaczliwością wokalu, a "Lift Me Up" dzięki skocznemu basowi spodoba się wszystkim fanom "Wake Up" The Arcade Fire. Z kolei "When You Got To New York" to naprawdę przyjemna, rozwlekła, amerykańska ballada.

Tak łącząc sympatyczne kawałki z do bólu przeciętnymi amerykański zespół wykroił płytę, której nie można dać wyższej oceny niż 5. Słychać, że autorzy projektu są osłuchani w muzyce popowej i rockowej, widać, że mają talent do składania tych inspiracji w produkt, którego da się słuchać. Niestety, irytująca niesamodzielność oraz skłonność do popadania w kiczowatość każą patrzeć na "Every Night" jako płytę nikomu niepotrzebną. Tym bardziej w środku jesieni.

Jakub Radkowski (19 października 2004)

Oceny

Jakub Radkowski: 5/10
Średnia z 3 ocen: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także