Ocena: 9

PJ Harvey

Uh Huh Her

Okładka PJ Harvey - Uh Huh Her

[Universal Island Records; 7 czerwca 2004]

Muzyka prosta, surowa, ale przede wszystkim intrygująca. Muzyka spokojna i agresywna, ale przede wszystkim piękna. Gitary, pełno gitar, perkusja, gdzieniegdzie ubogie, dodatkowe aranżacje, ale przede wszystkim głos Polly. Teksty? Miłość, niepewność, gniew. To wszystko, plus błądzący gdzieś w zakamarkach każdego utworu NIEPOKÓJ, taka właśnie jest nowa płyta PJ Harvey.

W książeczce dołączonej do albumu słuchacz znajdzie wiadomość od autorki: "all that matters is my voice and my story". To zdanie, schowane pośród zdjęć lustrzanych odbić Brytyjki, doskonale charakteryzuje "Uh Huh Her". Polly używając nieskomplikowanych kompozycji i nie zaopatrując utworów w rozbudowane aranżacje, stara się przekazać możliwie dużo o swoich wewnętrznych przeżyciach. Dlatego płyta sprawia wrażenie bardzo osobistej. Wydaje mi się, że takie podejście artystki powinno determinować także postawę odbiorcy. Większe "zaangażowanie" ze strony słuchacza będzie dla niego korzyścią, pozwalającą na lepsze poznanie PJ i jej dzieła.

Pomimo wszechobecnego minimalizmu "Uh Huh Her" jest niesamowicie intrygującym albumem. Praktycznie każdy utwór potrafi przyciągnąć uwagę na tyle, aby włączać płytę tylko dla odsłuchania konkretnej piosenki. W "Shame" rządzi perkusja i spełniający rolę instrumentu, głos wokalistki."Who the Fuck?" to agresywny i najbardziej dynamiczny fragment nowego dzieła artystki, w którym pobrzmiewają dalekie echa "This Is Love" z "Stories From The City, Stories From The Sea". Zapadają w pamięć "The Pocket Knife", gdzie sekcja rytmiczna jest w cudowny sposób zdominowana przez tamburyn oraz "No Child Of Mine", minutowy utwór będący w całości akustyczną balladą. Równie interesujące są teksty. "It's You" z rzeżącym basem i niespokojną partią klawiszy to przepiękna piosenka o tęsknocie. W przebojowym singlu "The Letter" PJ nie całkiem wprost opowiada o dość nietypowym sposobie "pisania" listów. Akustyczna, kilkudźwiękowa "The Desperate Kingdom Of Love" to przejmujący hymn o miłości. Naprawdę w każdym utworze można odnaleść coś fascynującego. Jakkolwiek subiektywna byłaby to ocena, jestem przekonany, że większość słuchaczy odnajdzie na tym albumie inne ciekawe fragmenty.

Siódmy album PJ Harvey to jednak nie tylko zbiór świetnych utworów. Czternaście piosenek tworzących "Uh Huh Her" stanowi doskonałą całość. Nowe dzieło brytyjskiej artystki charakteryzuje się jakąś bliżej niedefiniowalną spójnością, która sprawia, że po ostatnich dźwiękach "The Darker Days Of Me And Him" z przyjemnością wraca się do początku płyty.

Same zachwyty? Tak! Po prawie miesięcznym przesłuchiwaniu wiem jedno: artyści tacy jak Billy Corgan czy The Cure będą musieli się sporo natrudzić, aby swoimi dziełami strącić "Uh Huh Her" z pierwszego miejsca w moim podsumowaniu albumów wydanych w 2004 roku.

Witek Wierzchowski (24 czerwca 2004)

Oceny

Witek Wierzchowski: 10/10
Marceli Frączek: 9/10
Kasia Wolanin: 7/10
Krzysiek Kwiatkowski: 7/10
Piotr Wojdat: 7/10
Średnia z 30 ocen: 8,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Outsider
[11 marca 2022]
Podzielam zdanie recenzenta. To swietny album! Prosty, surowy, a jakze przy tym emocjonalny. To sztuka by przy uzyciu minimalnych srodkow przekazac maksimum emocji.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także