Ocena: 10

The Decemberists

The Tain

Okładka The Decemberists - The Tain

[Acuarela Discos; 23 lutego 2004]

[10 gwiazdek: Płyta doskonała od początku do końca. Nie zmieniłbym w niej żadnej nuty. Poważny kandydat na płytę roku, a może nawet więcej...]

Po raz pierwszy przyznaję płycie 10 gwiazdek. Być może kilka albumów zasłużyło na maksymalną ocenę, jednak biorąc pod uwagę powyższą definicję, nigdy nie zdecydowałem się uhonorować żadnego w taki sposób. Dość niespodziewanie kryteria pozwalające uzyskać to wyróżnienie spełnia "The Tain".

Nowe wydawnictwo The Decemberists to... opowieść. Opowieść będącą dość luźną adaptacją "Tain Bo Cuailnge" - celtyckiego poematu. Zespół przedstawiając mitologiczną historię, nie nawiązuje jednak w żadnym stopniu do folkowej muzyki irlandzkiej. Stylistycznie "The Tain" nie odbiega daleko od "Her Majesty the Decemberists". Colin Meloy i przyjaciele w ciągu niecałych 19 minut opowiadają historię Królowej, która wysyła herosa, aby zdobył dla niej najsłynniejszego w Irlandii byka. Ponieważ zwierzę jest w posiadaniu innego bohatera, wybucha wojna. The Decemberists przedstawiając "The Tain", wcielają się między innymi w rolę staruszki, chóru wyrzutków, wdowy i żołnierza. Wszystkie postacie są ważnymi elementami opowieści. Kwestie, które "wypowiadają" doskonale komponują się z dźwiękową stroną EP-ki. Za przykład może posłużyć zaczynająca się od słów: Here upon this pillow pierwsza część utworu. Pojedyncze dźwięki gitary, które następnie zostają wsparte przez perkusję i organy, stanowią wspaniały wstęp i są rewelacyjnym tłem dla tekstu, którego niektóre fragmenty, mogą zostać uznane przez pewnych słuchaczy za perwersyjne. Część druga, która może powodować odległe skojarzenia z twórczością Deep Purple albo Black Sabbath, stanowi najbardziej żywiołowy fragment mini-albumu. Kontrastuje on z sennym trzecim "podrozdziałem", w którym niepoślednią rolę odgrywają "stąpający" rytm perkusji i wspomniany już chór złożony z członków zespołu. Po raz pierwszy w historii The Decemberists, Collin Meloy nie jest jedyną śpiewającą osobą. W czwartej części utworu w roli wokalistki występuje Rachel Blumberg, nominalna perkusistka grupy. Historia, którą przedstawia grana przez nią wdowa, dzięki dźwiękom akordeonu przypomina powolne tango. Uderzenia wojskowego bębna są preludium dla części piątej utworu, kulminacyjnego momentu "The Tain", w którym ponownie można zachwycać się partią chóru i wspaniałą grą organów. Dzieło The Decemberists wieńczy motyw słyszany na początku opowieści.

Nowa EP-ka zespołu Colina Meloya z pewnością nie zaskakuje nowatorstwem. Przedstawiając swoją wersję "Tain Bo Cuailnge" Dekabryści pozostają grupą grającą muzykę na żywych instrumentach. Zamiast eksperymentów słuchacze mogą spodziewać się czegoś, co ośmielę się nazwać doskonałością formy. "The Tain" to pewien rodzaj happeningu. Słuchowiska, do którego, pomimo jego prostoty, można wielokrotnie powracać, za każdym razem odkrywając coś nowego.

Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że jest to płyta doskonała od początku do końca, na pewno nie zmieniłbym w niej żadnej nuty. Zachwiana zostałaby harmonia między muzyką i warstwą liryczną, a to właśnie ona stanowi o wyjątkowości "The Tain".

Witek Wierzchowski (10 kwietnia 2004)

Oceny

Witek Wierzchowski: 10/10
Kamil J. Bałuk: 9/10
Kasia Wolanin: 5/10
Średnia z 13 ocen: 8,23/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także