sx screenagers.pl - recenzja: The Crimea - Tragedy Rocks
Ocena: 9

The Crimea

Tragedy Rocks

Okładka The Crimea - Tragedy Rocks

[The Crimea 2004; 2004]

Młoda i energiczna współpracowniczka redakcji Screenagers, aby przyspieszyć ukazanie się pewnej recenzji, postanowiła uciec się do podstępu. Nie mogąc liczyć na własną inicjatywę naczelnego, ukryła w kurtce dyktafon, po czym udała się do jego gabinetu...

Koala: Pewnie przyszłaś w sprawie The Crimea.

Katie: Kiedy w 1642 roku Rembrandt przyniósł do Fransa Cocqa swój obraz dziś znany jako „Straż Nocna”, podobno usłyszał, iż kapitan policji w Amsterdamie nie zapłaci za niego złamanego guldena i został wyrzucony wraz ze swoim dziełem za drzwi. Kilkaset lat później obraz ten jest uznawany za arcygenialny przykład wykorzystania techniki światłocienia, podziwiany jest przez miliony, a Rembrandta nie można nazwać inaczej niż wielkim artystą.

Koala: No dobrze, ale co ma wspólnego mało znany zespół z wielkim malarzem?

Katie: Chodzi mi o to, że generalnie taka sama historia mogła przytrafić się chłopakom z The Crimea, którzy nie mogąc znaleźć chętnego do wydania ich materiału, zabrali się za to sami. Efekt jest niesamowity. Miałeś kiedyś pewność, że oto słuchasz właśnie tej płyty, która na stałe zagości w twoim odtwarzaczu, w twoim sercu? Właśnie coś takiego mi się przytrafiło przy okazji „Tragedy Rocks”.

Koala: W zeszłym roku było kilka takich płyt – debiuty Stellastarr* czy Medium 21. Ale czy nie przeceniasz wartości albumu The Crimea?

Katie: Niekoniecznie. Moim zdaniem to te 11 piosenek jest zbiorem tego, co w muzyce ostatnich lat było najlepsze. To płyta o dwóch obliczach, na jedno składają się dynamiczne kawałki, na drugie zaś liryczne, spokojne piosenki.

Koala: Dokładnie. Już otwierający album „White Russian Galaxy” sprawia wrażenie spóźnionego britpopowego klasyku, jednak bezpośrednie skojarzenie z jakimkolwiek zespołem z tego okresu nie jest już tak łatwe. Sam nie wiem, co mi się w tej kompozycji najbardziej podoba. Te bębny z żywiołowego refrenu? Uwodzące pianino z melancholijnie brzmiącej zwrotki? Czy też scalający to wszystko lekko zachrypły wokal? A to dopiero początek płyty, prawda?

Katie: Ale za to jaki! A co najlepsze, już zaraz potem mamy kolejnego asa – liryczny „Baby Boom” z charakterystycznym, marzycielskim, gitarowym riffem oraz przejmującym, nostalgicznym wokalem. Utwór numer trzy również nie spuszcza z tonu. Z początku bardziej wyciszony, kończy się istnym wodospadem gitar i perkusji. Aż chce się śpiewać: ...And if you just don’t get it, raise your hand... miserabilist tango...

Koala: Tak, to najbardziej dekadenckie tango, jakie ostatnio słyszałem. Nie chciałbym być na tej imprezie. Na szczęście zaraz dostajemy dawkę wibracji, jednak jak przystało na zespół The Crimea, nie będą to dobre wibracje.

Katie: Co ty opowiadasz! Chwytliwe i przebojowe „Bad Vibration” od razu wpada w ucho, można wręcz nucić z wokalistą Feel the hurt, feel the pain, feel the bad vibration.

Koala: Ja wolę „Lottery Winners On Acid”. Słuchając go wyobrażam sobie dwie wesołe, lekko wstawione osoby, niezdarnie przemierzające miasto. Wystarczy posłuchać tekstu. Poza tym to kolejny dowód na to, że The Crimea ma talent do pisania przebojowych piosenek.

Katie: Tak, zespół radzi sobie świetnie w żywiołowych kawałkach. Pogodne dźwięki i hawajski motyw w „Lottery Winners On Acid” działają wręcz kojąco, podobnie jak delikatnie countrowe „Howling At The Moon...”.

Koala: Skandowany refren tego ostatniego należy do moich ulubionych fragmentów płyty. Jednak bez wątpienia to nie te piosenki stanowią o wyjątkowości tego albumu. Wiesz, o czym mówię, słuchałaś przecież „Opposite Ends” - tej brawurowo opowiedzianej historii o utraconym związku. Historii opowiedzianej tak obrazowo i ekspresyjnie, że naprawdę mogę wyobrazić sobie, co czuł autor tego tekstu.

Katie: A co z Isobel? Pomyśl również o niej. Ona też musiała coś czuć. A co sądzisz o finale „Tragedy Rocks”?

Koala: Pamiętasz brytyjskich wykonawców z połowy lat dziewięćdziesiątych? Pamiętasz te pełne rozmachu, naładowane smyczkami epickie utwory w znakomity sposób wieńczące ich płyty? Pamiętasz „Bar Italia” Pulp czy „Over Our Bodies” Longpigs? Taki właśnie jest “Out Of Africa”. Wiem, że będę do niego wracał za powiedzmy 10 lat.

Katie: W zupełności się zgadzam.

Koala: Jeszcze jedno – to, o czym mówiliśmy, zostaje między nami?

Katie: Ależ oczywiście...

Kasia Wolanin & Tomasz Tomporowski (4 kwietnia 2004)

Oceny

Kasia Wolanin: 9/10
Przemysław Nowak: 8/10
Tomasz Tomporowski: 8/10
Kuba Ambrożewski: 7/10
Jakub Radkowski: 6/10
Kamil J. Bałuk: 6/10
Witek Wierzchowski: 6/10
Średnia z 30 ocen: 7,76/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także