Ocena: 6

Fu Manchu

Something Beyond [EP]

Okładka Fu Manchu - Something Beyond [EP]

[Elastic; 27 stycznia 2004]

Ostatnia studyjna płyta Fu Manchu ("California Crossing") została wydana już grubo ponad dwa lata temu. W międzyczasie pojawiła się koncertówka "Go for It... Live!", ale wiadomo, że fani zawsze najbardziej oczekują nowego materiału. Ten zostanie ukończony latem, na razie trzeba się zadowolić mini-wydawnictwem "Something Beyond". Trzy utwory, niespełna dziesięć minut muzyki, limitowany nakład, który gdzieniegdzie już się wyczerpał... Tak, to zdecydowanie jest wydawnictwo tylko dla fanów i kolekcjonerów.

Bardzo chciałbym się w tym momencie mylić, ale wydaje mi się, że Fu Manchu lata świetności mają już za sobą, i nie są w stanie nagrać rewelacyjnej płyty. "Something Beyond" zdaje się to potwierdzać - bardzo fajnie się słucha tych kawałków, ale nie można o nich powiedzieć nic więcej ponad to, że są dobre. Muzycznie nie ma żadnej rewolucji. Brzmienie materiału jest trochę cięższe niż ostatnio, można powiedzieć o kroku wstecz w stosunku do poprzedniego albumu. Starzy fani zespołu, którzy nie mogli wybaczyć "California Crossing" jej melodyjności i komercyjnego potencjału, chyba jednak nadal będą czuć niedosyt. Płytę rozpoczyna "So Far Behind", czyli świetny energiczny kawałek w starym stylu. Potem drobna zmiana klimatu - "Something Beyond" to wolniejsza kompozycja i odjazd w progresywną stronę rocka. Fajnie wypada w niej nietypowa dla zespołu połamana ścieżka rytmiczna, może się też podobać próba eksperymentowania ze stylem. Na zakończenie cover Black Flag - "Six Pack", zagrany oczywiście dużo wolniej (kto słyszał oryginalną wersję ten wie dlaczego) i przerobiony na styl stonerowy. Całkiem udany, trzeba przyznać, i pasujący do charakteru EPki. Właściwie niewiele więcej można powiedzieć, w końcu to tylko krótkie wydawnictwo zapowiadające długogrającą płytę. Generalnie wyraźnie słychać, że to stare dobre Fu Manchu, trochę bardziej eksperymentalne i chyba przez to mniej melodyjne, ale na pewno rozpoznawalne. Po prostu solidny materiał. Przyznaję, że narobił mi apetytu przed premierą nowego albumu.

Specyfika Fu Manchu polega na tym, że grają oni cały czas podobną muzykę, nie oglądając się na boki i nie podążając za chwilową modą. Od początku istnienia, a debiutancka płyta została wydana już dziesięć lat temu (po czterech latach istnienia kapeli), muzycy starają się trzymać nurtu stonerowego. Są nawet uznawani za jednych z prekursorów tego gatunku. I chociaż z czasem ich muzyka dojrzała i odeszła raczej w rejony hardrockowe, to nadal słychać w niej te same, charakterystyczne elementy - ciężkie gitary, skandujący wokal i nieskomplikowane motywy utworów. Jeżeli mam ochotę posłuchać czegoś cięższego, ale nie pozbawionego melodyjności, to zazwyczaj sięgam właśnie po Fu Manchu. I chciałbym żeby tak już pozostało...

Przemysław Nowak (3 marca 2004)

Oceny

Przemysław Nowak: 7/10
Piotr Wojdat: 6/10
Średnia z 2 ocen: 6,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także