Ocena: 3

Liars

They Were Wrong So We Drowned

Okładka Liars - They Were Wrong So We Drowned

[Mute; 24 lutego 2004]

O poprzedniej płycie Liars można powiedzieć, że to dość awangardowy rock z domieszką elektronicznych elementów. I trzeba przyznać, że ten materiał coś w sobie ma. Potrafi przykuć uwagę, zaintrygować. Muzycy wykorzystali najlepsze wzorce takich wykonawców jak Fugazi, czy szukając bliżej - Les Savy Fav, dodając od siebie trochę świeżości i pomysłowości. Udało im się nagrać przyzwoity, nietuzinkowy album, który może się podobać fanom mniej melodyjnych odłamów niezależnego rocka. Ale od tamtego czasu upłynęły już ponad dwa lata. Czy w głowach nowojorczyków zaszła jakaś rewolucja? Wszystko wskazuje na to, że niestety tak.

Przede wszystkim po pierwszym przesłuchaniu albumu w mojej głowie zaczęła wirować niepokojąca myśl: "Albo ja jestem tak tępy, że nie rozumiem tej sztuki, albo to po prostu jakaś kpina". Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że ja, podobnie zresztą jak wiele innych osób, w muzyce szukam przede wszystkim czegoś, czego da się słuchać. Czegoś, co mogę sobie włączyć w odtwarzaczu i przez następne czterdzieści minut nie żałować tej decyzji. W przypadku "They Were Wrong, So We Drowned" z niesmakiem sięgam po pilota od wieży już w połowie pierwszego utworu. Następny kawałek przy pierwszym przesłuchaniu może przez jakiś czas mnie intryguje, ale po niespełna minucie znów użyty zostaje przycisk "next". Kolejne utwory wizerunku płyty wcale nie poprawiają i wspomniany przycisk jest naciskany z coraz większą częstotliwością. Zanim tak na dobrą sprawę palec zdąży się rozgrzać, album dobiega końca. Dlaczego w ogóle to wszystko opowiadam? Otóż dlatego, że mam wrażenie, iż nie jestem jedynym, który w ten sposób poległ w konfrontacji z dziełem "Kłamców". W odróżnieniu jednak od przeciętnego słuchacza, który prawdopodobnie po tym dość traumatycznym przeżyciu zaleje płytę szkłem i zakopie ją w ogródku, ja dałem jej jeszcze kilka szans. Zrobiłem to ignorując ogarniającą mnie falę niechęci, starałem się doszukać jakiegoś zamysłu artystycznego. I chyba w końcu go znalazłem. Nie zmienia to jednak prostego faktu - wspomniany album nie przynosi żadnej przyjemności ze słuchania. Można się doszukać ciekawych eksperymentów docierając cierpliwie do drugiej części materiału (na przykład "They Don't Want Your Corn, They Want Your Kids" czy "Flow My Tears The Spider Said"). Niektóre bardziej melodyjne fragmenty ("We Fenced Other Houses With The Bones of Our Own", "Hold Hands and It Will Happen Anyway") potrafią nawet na chwilę poprawić wrażenie całości, ogólnie jednak materiał pozostawia w głowie jedynie chaos i poczucie zmarnowanego czasu.

Niestety na nowej płycie Liars wszystkie utwory są zbudowane na tym samym pomyśle. Sekcja rytmiczna, jakiś efekt elektroniczny i wokal. O ile jeszcze instrumenty perkusyjne i wspomagający je bas tworzą naprawdę udane tło kompozycji, o tyle pozostałe elementy nie tylko nie przekonują, ale wręcz denerwują swoją nachalnością i wtórnością. Są przekombinowane i zazwyczaj zupełnie bezsensowne. Nie będę próbował na siłę dorabiać ideologii do oczywistego faktu, że omawiane "dzieło" jest po prostu słabe. Nie starajmy się podpinać pod ambitną sztukę wszystkiego, co wystarczająco pokręcone albo udziwnione. Ja rozumiem, że można poszukiwać nowych brzmień, eksperymentować, ale trzeba to robić z głową i mieć jakiś pomysł. Wszystko co dzieje się na "They Were Wrong..." jest strasznie toporne i odnoszę wrażenie, że zagrane na siłę. Tu jakieś piski, ówdzie jakieś trzaski, jeszcze gdzie indziej industrialne hałasy (na przykład dźwięki zarejestrowane podczas wczytywania gry na poczciwym Commodore 64). Składa się to na strasznie monotonną i nużącą całość. Do tego stopnia, że naprawdę ciężko jest wysłuchać płyty do końca. Bronią jej właściwie tylko pojedyncze momenty, których jest jak na lekarstwo. A może właśnie o to panom z Liars chodziło, może ich celem było nagranie czegoś przekraczającego granice dobrego smaku i wytrzymałości odbiorcy. Jeśli tak, to chyba można mówić o pewnej specyfice sceny nowojorskiej. Podobne tendencje na poprzednim albumie wykazywał zespół Oneida (z całym szacunkiem, "Each One Teach One" i tak jeszcze można posłuchać, a nawet przy odrobinie dobrej woli polubić). On jednak ten etap twórczej biegunki ma już za sobą i nagrał w tym roku świetną płytę. "They Were Wrong..." natomiast wstyd nawet położyć obok świetnej płyty. Wygląda na to, że nieumiejętność wyciągania wniosków z cudzych błędów jest nie tylko polską domeną.

Ciężko powiedzieć, że Liars są kolejnym zespołem, który padł ofiarą syndromu drugiej płyty. Jest to bowiem tylko w niewielkim stopniu kontynuacja poprzednio obranego stylu. Mam wrażenie, że trzeba raczej powiedzieć o przeroście formy nad treścią, w dodatku na gruncie przesadnego samouwielbienia. Z ideologii "mamy w dupie słuchacza, tworzymy dla siebie" czasem da się zrobić coś odkrywczego, ale do tego trzeba mieć poukładane w głowie. Panowie z Liars widocznie sporo jeszcze muszą się nauczyć. Na razie jednak na każdym kroku podkreślają, jacy to oni są niesamowici i rewelacyjni, jakaż to ich muzyka jest odkrywcza i genialna. W kontekście nazwy, jaką dali swojemu zespołowi, jest to zachowanie w pełni uzasadnione.

Przemysław Nowak (24 lutego 2004)

Oceny

Kasia Wolanin: 4/10
Przemysław Nowak: 3/10
Średnia z 8 ocen: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także