Ocena: 6

Kingsbury Manx, The

Aztec Discipline

Okładka Kingsbury Manx, The - Aztec Discipline

[Overcoat; 7 października 2003]

The Kingsbury Manx mają na swym koncie już 4 płyty. Biorąc pod uwagę fakt, że zespół wydał swój debiut w 2000 roku można zaliczyć ich do wyjątkowo płodnych artystów. Nie zawsze jednak ilość idzie w parze z jakością. Chociaż nowy album Amerykanów nie zawodzi, nie słychać na nim również jakiegoś większego progresu w muzyce. I chociaż są artyści których kochamy za to, że się nie zmieniają, The Kingsbury Manx to grupa, która swojej najlepszej płyty chyba jeszcze nie nagrała. Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że jest nią "Aztec Discipline".

W dokonaniach zespołu dosłuchać się można wpływów Pink Floyd, the Byrds lub Beachwood Spark. Niby nic odkrywczego i zero przebojowości, ale o ironio właśnie dlatego słucha się ich płyt ze zmysłową przyjemnością..

Na "Aztec Disciple" wyróżnia się przede wszystkim pierwszy utwór "Pelz Komet", ponieważ złożony jest jakby z dwóch części. Pierwsza, to typowy Kingsbury Manx, ale potem robi się naprawdę melodyjnie i lekko w klimacie Belle & Sebastian. Wspomnienia warte również są chociażby "Grape to Grain" lub "Fixed Bayonets".

Jeśli poszukać charakterystycznej cechy określającej dokonania The Kingsbury Manx byłby nią na pewno równy poziom. Nie musimy obawiać się, że za chwilę usłyszymy jakiś obciachowy utwór ocierający się np. o plagiat lub pastisz, ale szansa na wyjątkową perełkę wraz z upływem czasu również coraz bardziej maleje..

Przesłuchałem ten album kilkakrotnie i nie mam w głowie silnych wrażeń, nie mówiąc już o skrajnych emocjach. Utwory jakby po prostu ucichły. Gdy słucha się tej muzyki nie można pozostać obojętnym ale po ostatniej piosence trudno powiedzieć, opisać albo zanucić nawet jeden jej fragment. Naprawdę dziwny to przypadek. Hipnoza nijakości? Trudno to opisać..

Dla jednego nowego fana warto jednak promować takie rzeczy nawet w tak egzotycznym kraju jak Polska.. Szczególnie, że są ludzie których drażni np. banalność The Thrills albo pretensjonalność The Beach Boys. Właśnie im najbardziej polecam tę płytę.

MaNsUn (2 lutego 2004)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także