Ocena: 7

The Mars Volta

Live

Okładka The Mars Volta - Live

[Gold Standard Laboratories; 18 grudnia 2003]

Na wstępie dobra (???) rada recenzenta:

Wydawnictwo "Live" jest skierowane wyłącznie do fanów. Czytelniku, jeśli nie znasz The Mars Volta posłuchaj najpierw "De-loused in the Comatorium" albo "Termulant" - te wydawnictwa dają zdecydowanie lepsze wyobrażenie o zespole.

Osobie, która nigdy nie miała styczności z dźwiękami generowanymi przez Teksańczyków, "Live" wyda się najbardziej niedorzeczną koncertowa płytą wszechczasów. Tylko cztery utwory??? Album będzie trwał piętnaście minut - pomyśli sobie laik. Fani wiedzą, że te cztery kawałki w oryginalnych wersjach trwają trochę ponad pół godziny. Zdają sobie sprawę z zamiłowania muzyków do improwizacji. Pewnie wielu z nich zgadło już, że album trwa 42 minuty i 29 sekund. Miłośnik The Mars Volta, który uwielbia "Cicatriz ESP" doceni dostępną na "Live" "extented edition" tej piosenki, zawierającą cztery dodatkowe minuty "scen". Improwizacja w tym utworze momentami jest iście Hendrixowska. Wykonanie kończącego zestaw "Televators" moim zdaniem przewyższa wersję albumową. Grana "na żywo", ta spokojna jak na The Mars Volta piosenka zyskuje poprzez dynamiczną aranżację nowy wymiar. "Drunkship Of Lanterns" nie zachwyca, ale także nie rozczarowuje. Fani mogą być zawiedzeni jedynie "Roulette Dares (The Haunt Of)", jeden z najmocniejszych punktów "De-loused in the Comatorium"; w wersji live pozostawia spory niedosyt. Ciekawy półminutowy wstęp to jedyna atrakcja. Głos Bixlera, który w albumowej wersji dodaje piosence energii, tutaj schodzi na drugi plan. Najdobitniej słychać to podczas refrenu: "Exoskeletal junction at the railroad delayed" śpiewane przez Cedrica z dziwną manierą, słyszane zza ściany gitarowych dźwięków, sprawia raczej nieciekawe wrażenie. Najbardziej jednak brakuje "Live" atmosfery obecnej na dobrze zrealizowanych płytach koncertowych. Czegoś, co potrafi sprawić, że wydaje się, że jesteśmy obecni na występie. Oczywiście fanom zasłuchującym się słabej jakości bootlegami ten szczegół nie zrobi różnicy. Nienajlepsza realizacja techniczna "Live" sprawia jednak, że ta płyta nie może być wielką rekompensatą dla tych wszystkich, którzy czekali na krakowski koncert.

Improwizacje zawarte w piosenkach uczynią odbiór "Live" bardzo indywidualną sprawą. Niemniej jednak uważam, że osoby, które do tej pory nie polubiły The Mars Volta, po przesłuchaniu tego albumu najprawdopodobniej nie zmienią zdania. Czytelniku, jeśli uwielbiasz twórczość Teksańczyków, odżałuj te sześć dolarów amerykańskich i nabądź płytę. Jeśli tylko cenisz "De-loused in the Comatorium" to "Live" pożycz od fana.

Witek Wierzchowski (3 stycznia 2004)

Oceny

Przemysław Nowak: 7/10
Witek Wierzchowski: 7/10
Piotr Wojdat: 6/10
Średnia z 7 ocen: 7,57/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także