Ocena: 7

The Waterboys

Universal Hall

Okładka The Waterboys - Universal Hall

[Minty Fresh; 2003]

Każda płyta The Waterboys to wielkie wydarzenie. Zespół legenda. Mike Scott zasłużył sobie na miano jednego z najbardziej utalentowanych muzyków ostatnich lat. O ile jego solowe dokonania mogły być oceniane różnie, albumy The Waterboys dziś powinny stać na półce z napisem "klasyka rocka". Po mrocznym i zaskakującym poprzednim wydawnictwie "A Rock In the Weary Land" nowe piosenki powracają do korzeni. Dużo wybitnych melodii, charakterystyczny wokal Scotta; ciepło i moc emanujące z tych nagrań jest niesamowite.

Wraz z "This Light is for the World" dostajemy światełko nadziei, wpadamy w cudny świat Mike Scotta i jego wspaniałych hymnów opiewających miłość, naturę, Boga. "The Christ In You" nie pozostawia słuchacza obojętnym. Polecam szczególnie wrażliwym ateistom, do których czasami zalicza się prawie każdy z nas. "Silent Fellowship" przypomina mi wspaniałe "Glastonbury Song". Genialna piosenka. Skomentuję milczeniem. Słowa nie wystarczają.

Pięknie snuje się "Every Breath Is Yours", spokojna ballada, gdzie najważniejszą rolę odgrywa przejmujący głos Mike'a Scotta. Następne "Piece of Iona" to chyba najlepszy kawałek na albumie. Oparty na znakomitej partii skrzypiec i wokalu, prosty i banalny, ale wystarczy raz posłuchać i ciężko się od niego uwolnić. Kiedy się słucha "Ain't No Words For the Things" ciarki chodzą po plecach i wypada jedynie westchnąć...

Zaskakuje "Seek the Light". Utwór trochę z innej bajki. Niestety nie wpasowuje się do końca w koncepcję całości. Wolałbym go usłyszeć na ich poprzedniej płycie. Ciekawe byłoby, gdyby właśnie taki kierunek obrał zespół w przyszłości. Byłbym za. Nie wyróżnia się "I've Lived Here Before", ale już następny utwór "Always Dancing Never Getting Tired" to jeden z moich ulubionych. Jednym słowem perfekcja w warstwie tekstowej i melodycznej.

Jeśli miałbym pozbyć się czegoś na "Universal Hall" na pewno byłby to "The Dance at the Crossroads". Naprawdę nie rozumiem, dlaczego zespół zdecydował się umieścić ten ponad minutowy instrumentalny kawałek podchodzący pod country. Takiego Waterboys nie lubię. Brzmi to niestety jak muzyczny żart. Na dodatek po tym wesołym przerywniku pojawia się bardzo mroczne i poważne "E.B.O.L." czyli "Eternal Being of Love". Kontrast prawie jak na ścieżkach dzwiękowych do filmów klasy B.

Jak zwykle jednak na koniec dostajemy prawdziwą muzyczną rozkosz. Tytułowy "Universal Hall" to klasyczny The Waterboys, taki, dla którego fani od lat kupują ich płyty i przychodzą na ich koncerty. Podsumowanie nie jest zbyt trudne. "Universal Hall" to kolejna bardzo dobra płyta w dorobku zespołu, który od pewnego czasu nie schodzi poniżej swego poziomu.

MaNsUn (2 stycznia 2004)

Oceny

Średnia z 3 ocen: 8,66/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także