Ocena: 7

Echoboy

Giraffe

Okładka Echoboy - Giraffe

[Mute; 25 lutego 2003]

Do you belive in fairytales?

Do you belive in luck?

("Summer Rhythm")

Od 14. lutego – owszem. Wtedy to dostałam przesyłkę od Mute Records, zawierającą echoboy’te gadżety, m.in. tą płytę (nie było na niej hologramu, ale jak głosi stara maksyma – darowanym prezentom w zęby się nie zagląda...). Nie, to nie było dziełem przypadku, lecz szczęścia. Sami powiedzcie, czy często się zdarza, aby wasz idol po odebraniu maila z zapytaniem, kiedy w sklepach pojawi się jego płyta, sam ją wam wysyłał? Nie myślcie, że skopiowaną "Giraffe" rozdałam wszystkim, których znam. Do takiego wniosku nie upoważnia was nawet fakt, iż każdy znajomy ma ją w swoich zbiorach – rodzinę oszczędziłam.

Dla "Żyrafy" straciłam głowę. Z biegiem czasu doszłam do wniosku, że pierwszy utwór – "Automatic Eyes" – jest paskudny. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć?! To znak, że straciłam również i rozum... I właściwie to by było na tyle, jeśli chodzi o piosenki, które nigdy nie powinny być nagrane, bo dalej jest niedorzecznie dobrze.

"Don't Destroy Me" jest najbardziej melodyjną kompozycją na płycie; od razu wpada w ucho i nie można się od niej uwolnić; jest jak mucha, ale nie nazwałabym jej natarczywą. Może to bardziej motyl niż mucha? W "Comfort of the Hum" Richard (wokalista, gitarzysta, założyciel Echoboy'a) zachwyca się stechnicyzowaną przyrodą. Dziwny punkt widzenia, ale jaki oryginalny! To była pierwsza piosenka Echoboy'a, którą usłyszałam i dzięki niej zakochałam się w tym zespole z Nottingham. Obiła mi się o uszy raz czy dwa, a potem z niecierpliwością przysiadałam przed odbiornik radiowy czekając na następne razy... Niestety, te czasy bezpowrotnie minęły – teraz to radio wałkuje P.O.D.

Dostojne "High Speed in Love" powinno nazywać się "Low Speed in Love", gdyż jest smętne, wolne, wlecze się jak ślimak. Ale to nie jest złe! W końcu kiedyś trzeba odpocząć... Bez echa nie może też przejść "Wasted Spaces" – 7-minutowy melanż gitary akustycznej, elektrycznej, syntezatorów i perkusji z wiolonczelą, skrzypcami i smyczkami. Do współpracy zaproszono Liz Chi Yen Liew i Sahar Chi Slang Liew. Znacznie skromniejsza, bo wykorzystano w niej tylko syntezatory, perkusję i, co ciekawe, dzwoneczki, jest piosenka "Lately Lonely".

Mam jeszcze w domu gumową żyrafę - znalezioną na strychu koleżanki, pogryzioną przez moją siostrzenicę (nie wiem, jakim cudem, skoro siostrzenica nie ma jeszcze zębów...) oraz pluszową, ze zwisającą szyją. Jednak "Żyrafa" Echoboy'a to moja ulubiona.

echogirl (3 grudnia 2003)

Oceny

Kasia Wolanin: 6/10
Przemysław Nowak: 6/10
Średnia z 7 ocen: 7,85/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także