Terris
Learning To Let Go
[Blanco Y Negro; 19 marca 2001]
brixton academy skąpana w ciemności… ciche szepty publiczności przechodzą w donośniejsze głosy zniecierpliwienia… i nagle na scenie jakiś ruch… jak z otchłani wynurzają się dźwięki, choć nadal na dobrą sprawę nic nie widać… poza tym sporo zgrzytów i przesterów… ale tak w okolicach drugiej minuty zgromadzonych uderza ściana świateł… kakofonia przechodzi w składne dźwięki, pojawia się głos:
“Beneath the white gold sun
Push a pin in my thumb
Yes in this, I exist
And the revelation will run
With the fear explored explicitly
For the love I feel implicitly
And its alchemical kiss
Of mystic synchronicity”
wśród publiczności szaleństwo… z każdym wersem pan stojący przy statywie mikrofonu krzyczy coraz mocniej, tak jakby od tego zależało jego życie… "a teraz zagramy coś co może już nawet znacie" - zagaja do mikrofonu wokalista… "to nasz nowy singiel"… w tej samej chwili słychać wrzask rozentuzjowanej publiczności, który potęguje się gdy pojawiają się pierwsze dźwięki…
“And what can you do to me
Now that you're through with me
Deliver a dilapidated decree for all
I was meant to see in what we were meant to be
And no the joke's not lost on me”
następny fragment i już po chwili wiem, że jak na debiutantów potrafią nieźle budować napięcie… dalej jesteśmy w krainie gitarowej jazdy bez trzymanki… jest chyba jeszcze bardziej do przodu niż przed chwilą…
“Scared scared I be aware
I don't wanna be scared gotta keep aware
Aware aware
I will still be scared”
no i te gitarowe szaleństwo pod koniec… przez moment wydaje się, że wspomaga ich tu sam tom morello ze swoimi "zabawkami"… następnie jeszcze jedna wycieczka w takie bardziej przesterowano-gitarowe rejony... potem czas na chwilę ddechu dla zgromadzonej widowni... zapalniczki i łzy nastolatek jak najbardziej wskazane... piękna w swej niezwykłości ballada z wyżyłowanym śpiewem, zwłaszcza w refrenie...
„Oh, sister, you're a shapeshifter
But I seen who you been
You burst with baby blisters
When you're sick of the scene”
i mimo, że nie jestem i nigdy nie byłem nastolatką mnie również poruszyło... po wybrzmieniu tej pieśni ludzie stoją jak zaczarowani... ze stanu odrętwienia nie wyprowadza ich nawet kolejny mocno rockowy fragment... "wiecie co" - znów odzywa się pan, który śpiewa i gra na gitarze w tym zespole… "chciałbym aby piosenka, która zabrzmi za chwilę, była tą która będzie kończyć nasz ostatni występ. koncert, który zagramy na wembley... a potem to już tylko armagedon"… mówi to uśmiechając się sam do siebie... ja również się uśmiecham, ale myślę, że nieładnie tak żartować sobie z cryspiana millsa... tak, to bardzo stadionowa pieśń... taka bardzo pożegnalna...
“If mystery's the currency of faith
I guess I'm just a little too late to believe in you
For I've seen what's died in you
Still I'm tied to you”
ale to jeszcze nie koniec... przy okazji wokalista rozgadał się na dobre... "czy są wśród zgromadzonych nasi fani?”... w odpowiedzi na to słychać przenośne yeahhhh, a także piski dziewcząt, które patrzą się rozmarzonym wzrokiem na oświetlonego snopem światła pana piosenkarza... "wiem, że wielu z was czeka na ten fragment"...
“How could you know me from the bed that I've slept
And how could you ever, ever forget what he said”
leniwy i śpiewany niby od niechcenia tekst, ale tak jest tylko przez moment, ponieważ to wszystko przechodzi w refrenie w istne szaleństwo wokalne...
“When I'm living in the petrol hours
I'll be looking for the evening flowers
When I'm living in the petrol hours
I'll be looking through the evening...
To show so crooked and clear
The seed that flowers my fear”
i te uspokojenie na końcu, które w końcu rodzi ciszę... dopiero po kilku sekundach ogromna wrzawa... zagłuszona jednak skutecznie przez muzyków, którzy jak gdyby nigdy nic grają dalej...
“Who do you toast over my ghost
And who leaves lust dripping down your throat
Where are you
Where are you now”
czas na kolejny utwór i na nagłą zmianę... dotychczas skromna scenografia, którą ratuje jedynie znakomita gra świateł, integrująca się świetnie z muzyką, przemienia się nie do poznania… w momencie gdy pan wokalista przechodzi do refrenu,
“In the smoky malaise of the vegetable days
With your nose nailed to the floor
Ain’t no tag on my toe
I’m leaving the morgue going back to the ward
Stitch myself up and steal the surgeons applause
You were wrong to ask what I was running from
It’s what I’m running toward”
brixton rozświetla się pełnią świateł, a gdzieś z okolic sufitu zaczyna padać srebrny deszcz... czy to już koniec?… muzycy schodzą ze sceny... publiczność nie daje jednak za wygraną... słychać donośne "terris" na parę tysięcy gardeł... wracają... wokalista zapowiada kolejną pieśń…
“Oh these voices I've not known
What whispering demons here have grown
From every corner of our home
And oh, go in search of your soul
Ask who am I? Well, I don't know
But I'm pretty sure I'm full of holes
And I guess its time to go in search of my soul”
smutek, ból, emocje, pasja... "dobra, ten utwór będzie dzisiejszego wieczoru ostatnim"…
“D-deliver me from these swelters of duplicity
Like dew into the blue salt sea
Let me dissipate in clarity”
“dziękujemy wam serdecznie za przybycie i zapraszamy na wembley" - mówi uśmiechający się od ucha do ucha pan, który przez ostatnią niespełna godzinę śpiewał te trochę pogmatwane i jednocześnie smutne teksty... „dobranoc”…
a brixton academy?... znów skąpana jest w ciemności czekając na swojego kolejnego bohatera…