These New Puritans
Inside The Rose
[Infectious Music; 22 marca 2019]
Kamieniem milowym w karierze These New Puritans był utwór „We Want War” - rozbudowana prog-industrial-art popowa kompozycja o rozmachu, jakiego próżno było szukać na szybkostrzałowym debiucie grupy. Potem już było z górki, bo zarówno „Hidden”, z którego pochodził rzeczony kawałek, jak i znakomite „Field Of Reeds” zawierały muzykę z rejonów, w które rzadko które zespoły rockowe się zapuszczały. Nie bez powodu więc można porównywać Purytanów z Radiohead czy Talk Talk: takie odważne przeobrażenia stylistyczne, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej kontroli nad własnym stylem, nie zdarzają się często. Odnalezienie własnego języka muzycznego to jedno, dużo trudniej jest utrzymać się na nieznanych lądach.
Najnowszy krążek „Inside The Rose” dzieli od poprzednika aż sześć lat. To dość długo – na tyle długo, by zespół (choć dziś jest to już tylko duet braci Barnett) dokonał przewartościowania dotychczasowej twórczości i poszedł w zupełnie nowym kierunku. Tak się jednak nie stało, co wcale nie znaczy, że nowy krążek jest kalką poprzedniego. Znów powołam się na najważniejszy brytyjski zespół ostatnich kilkunastu lat, czyli Radiohead, których „In Rainbows” nie było tak eksperymentalne i nowatorskie jak „Kid A”, ale za to oferowało muzykę bardziej przyswajalną, wypolerowaną, po prostu casual-radioheadową. Z „Inside The Rose” jest podobnie, bo to materiał krótszy i bardziej zwarty, stylistycznie monolityczny. Nie ma tu szarpania słuchacza odbiegającymi od siebie muzycznie segmentami, jak to miało miejsce na „Hidden”, nie ma też tak progresywnych konstrukcji. Jest zbiór „piosenek”, wzruszających i wielowarstwowych, z wyrazistymi melodiami, ale też z długimi codami. Zupełnie tak jakby panowie skompresowali całą „Field Of Reeds” do krótszych form.
Jack Barnett mówił w jednym wywiadzie, że nie jest w stanie słuchać muzyki poważnej, szczególnie tej z lat 60 i późniejszej, bo nagraniom brak dynamiki, która by go porwała w tym samym stopniu co muzyka pop (dosłownie mówił, że są craply recorded, ale chciałem to jakoś ładniej wyrazić). Oczywiście Barnett słuchaczem muzyki neoklasycystycznej i awangardowej niewątpliwie jest, bo inspiracje wykorzystuje idealnie, a by tak robić, trzeba to po prostu czuć. Przetransportowanie elementów orkiestralnych i chóralnych do aranżacji These New Puritans jest elementem kluczowym, decydującym o ich geniuszu. Kiedy słucham tych nagrań, to dokładnie rozumiem co Jack miał na myśli, mówiąc o tym, jak powinna być wyprodukowane tego typu partie. Orkiestracje na „Inside The Rose” są bogate i niezwykle emocjonalne, nie mają nic wspólnego z muzyką typu „zespół rockowy zaprasza orkiestrę do przygrywania w tle”. These New Puritans wykorzystują poważkowe elementy w ramach popu, nie będąc pompatycznymi ani ciężkostrawnymi. Pierwsze dźwięki „Infinity Vibraphones” pokazują, jak głęboko tkwi już w krwiobiegu duetu takie instrumentarium i jak cudownie „szeroko” to wybrzmiewa. Podobnie jak w „Organ Eternal” cały utwór osadzony jest na niekończącej się fali tytułowego wibrafonu, znanego zresztą już z ich wcześniejszych nagrań. Nawet kiedy panowie sięgają po kobiecy chórek w „Beyond Black Suns”, to wychodzi coś bliższego eteryczno-melodramatycznej Stinie Nordenstam, niż półce płytowej z napisem „adult-contemporary”.
Let this music be a kind of paradise / A kind of nightmare / A kind of I-don't-care
Duet potrafi sprawić, by ich utwory były jednocześnie duszne i upiorne, a przy tym zwiewne i marzycielskie, jak u Talk Talk czy Sigur Rós. Świetnym przykładem jest utwór tytułowy, naładowany w pierwszej połowie elektroniką, pełen napięcia, potem odlatujący w przestworza, prosto w smyczkową mgławicę. Już sam tekst idealnie symbolizuje tę symbiozę mroku i piękna - We could fall forever / Again into the black forever - i aż mamy ochotę się zatopić w wiecznej czerni. Największe wrażenie robi chyba w tym zestawie przedostatni akcent „A-R-P”, numer w którym stylistyka „Inside The Rose” zostaje zredukowana do czystej esencji, powolny, minimalistyczny, obdarty do gołego szkieletu, przez co zyskujący na intymności. Tutaj kapitalnie słychać drobne niuanse, które decydują o tym, że bracia Barnett grają dziś w zupełnie innej lidze, niż startujące wraz z nimi w połowie lat 00’ zespoły post-punkowe. These New Puritans potwierdzają, że od czasów „Hidden” stali się jeszcze bardziej świadomymi artystami. Dziś ich muzyka ma siłę rażenia, jakiej nie miała nigdy dotąd, tropy stylistyczne można mnożyć, a to i tak wciąż ich własne, skonsolidowane brzmienie.
Let's go back to the underworld / Let's go back inside.
Aż chce się iść głębiej w ten tajemniczy świat, do raju, limbo, Tartaru, czarnej dziury, czy innych miejsc z kosmologii „Inside The Rose”. Muzyka do zatapiania się w niej.