Ocena: 7

The Go! Team

Semicircle

Okładka The Go! Team - Semicircle

[Memphis Industries; 19 stycznia 2018]

Wypuszczenie „Semicircle” w styczniu było chyba jakimś aktem przekory. Te wszystkie skoczne, wesołe i na wskroś optymistyczne melodie zupełnie nie pasowały mi do zimowego, refleksyjnego nastrojenia. Nikogo zatem nie powinna dziwić chęć powrotu do krążka latem, kiedy to – ze względu na warunki klimatyczne – jego odbiór zdaje się być pełniejszy. W końcu na recepcję muzyki nastrój zbudowany przez otoczenie ma wpływ, czyż nie?

„Semicircle” nie jest płytą, który wymagałaby od słuchacza jakiegoś szczególnego zaangażowania, co zdecydowanie stanowi jej atut, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, iż wykorzystanym na niej patentom daleko do bycia tanimi. Efekt taki został osiągnięty dzięki umiejętnemu balansowaniu między retro brzmieniem a zgrabnie wplecionymi, już współczesnymi, elementami indie. Nie są to oczywiście wszystkie inspiracje The Go! Team – ekipa zahacza również o inne stylistyki, czyni to jednak nieco rzadziej. Prominentnym przykładem gatunkowej żonglerki jest „She's Got Guns”, utwór przywodzący na myśl energetyczny, old-schoolowy hip hop wymieszany z alternatywnym R&B. I chociaż The Go! Team nie korzysta z sampli – melodia pojawiająca się w refrenie brzmi jak żywcem wyjęta z charakterystycznego dla lat 80-tych disco! W sumie przy „Chico's Radical Decade” zacząłem googlać historię Village People. Miałem przy tym całkowitą świadomość, że wspomniany kawałek brzmi bardziej jak intro lub outro jakieś wesołej kreskówki z czasów, gdy te były jeszcze rysowane odręcznie. Jednakże następny „All the Way Live” uprawomocnił moje poszukiwania. Radzę przysłuchać się szczególnie jego pierwszym sekundom!

Nowe dziecko The Go! Team to jedno z tych wydawnictw, które zyskują w uszach słuchacza z każdym powtórnym odtworzeniem. Osobiście miałem taki moment, że zachęcony ogromem pozytywnych emocji, chciałem wyśpiewywać te przysłowiowe peany o tym, jakie to wszystko niespodziewanie świeże (może się za mało podobnej muzyki w przeszłości słuchałem?) i zaskakujące. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że zespół w pewnym sensie taki pean o sobie nagrał. Chodzi oczywiście o quasi-tytułowy „Semicircle Song”. Wesołe dęciaki, przaśne cymbałki i oszczędna perkusja – to kwintesencja tego kawałka. Mimo różnicy stylistyk, stopniem wyczilowania i luzu dorównuje pamiętnemu „Stand Up” od The Prodigy. Nie ma się tu do czego przyczepić.

Chociaż w sumie może trochę jest, ale to już stricte kwestia gustu. Nie ma co się oszukiwać, retro klimat może niektórym ciążyć: co z tego, że patenty będą świeże, skoro komuś nie siada brzmienie – w takim wypadku dużo się nie zaradzi. Jednakże „Semicircle” warto dać szansę, szczególnie jeśli nie gustuje się na co dzień w lekkiej muzyce. Jest to w końcu niezwykle zgrabne i niezobowiązujące wprowadzenie w te weselsze połacie brzmień. Słuchaniu niektórych gatunków lato nie służy, jednak ważne, że służy tej brytyjskiej ekipie. Swoją drogą, fajnie jakby służyło jak najdłużej!

Grzegorz Mirczak (22 sierpnia 2018)

Oceny

Paweł Ćwikliński: 7/10
Patryk Weiss: 5/10
Średnia z 2 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także