Ocena: 8

Pusha T

Daytona

Okładka Pusha T - Daytona

[GOOD Music; 25 maja 2018]

Kilka miesięcy temu Jack White powiedział, iż: hip-hop to nowy punk rock. Teza ta choć trafna jest mocno spóźniona i powinna być wypowiedziana gdzieś pomiędzy „Yeezusem”, a „To Pimp a Butterfly”. Mimo tego, to właśnie wydana w 2018 r. nowa płyta King Pushy jest emanacją/odzwierciedleniem cytatu lidera The White Stripes. Podsumujmy fakty. „Daytona” to 21-minutowa podróż przez siedem energicznych, agresywnych tracków, w których Pusha (po części też Kanye West) rozprawia się z polityką, religią, swoją przeszłością i... Drake’em.

Daytona nie bierze jeńców, mamy tutaj konkretne siedem kawałków, żadnych interludiów i skitów, a co najważniejsze żadnych wypełniaczy. Mimo niecodziennego formatu wydawniczego nowy album Pushy T jest najbardziej uporządkowanym i kompletnym projektem w jego całej solowej dyskografii. Mimo tego, że płyta trwa 21 minut, to jej bogactwo w morderczo dobre sample, wersy, a w końcu kompozycje sprawia wrażenie, że słuchamy płyty co najmniej godzinnej. Zaczyna się jak u Hitchcocka. „If You Know You Know” uderza po głowie poszatkowaną surową oraz jękliwą gitarą, która budzi skojarzenia z otwarciem „Take Me To Your Leader”. Pusha płynie po fali beatu pewnie, ale jakby od niechcenia, flegmatyczną narracją budzi skojarzenia z indie rockowym legendami takimi jak Stephen Malmkus, czy Thurston Moore. Jednak, kiedy trzeba, to akcentuje dobitnie swoje tezy. Wystarczy zwrócić uwagę na takie wersy jak: A rapper turned trapper couldn't morph into us/But a trapper turned rapper can morph into Puff, żeby zobaczyć ile serca Pusha włożył w nowy album.

„If You Know You Know” jest zdecydowanie najlepszym utworem z całej płyty, ale pozostałe sześć kawałków to też bardzo dobre, równe rapowe granie. Drugoplanowym bohaterem jest tu Kanye West, który wyprodukował całą płytę i dostarczył swojemu współpracownikowi z GOOD Music jedne z najlepszych beatów, jakie zrobił w tej dekadzie. Potwierdzenie tego znajdziemy w utworze „The Games We Play”, gdzie styl Ye odznacza się w szarpanym gitarowym motywie przewodnim. W tym utworze odbijają się najlepsze fragmenty „My Beautiful Dark Twisted Fantasy”. Następnie mamy utwór z gościnnym udziałem Ricka Rossa. Jest to bezapelacyjnie najbardziej chwytliwy fragment płyty. Ujmuje głównie produkcyjnie, bo Pusha, który jest bardzo dobrym graczem w warstwie lirycznej, teksty o polityce mógłby sobie odpuścić. To ciężkie, zurbanizowane pianino – znak rozpoznawczy Westa – robi ten numer. Podobnie jak „Santeria”, gdzie wrzucił sample modlitwy, przerywane serią uderzeń przypominających strzały z karabinu. Jest to moment na albumie, który może wywołać ciarki.

Sławny już wers It was written like Nas but it came from Quentin zdobi diss track, który zamyka „Daytonę”. King Push rozprawia się tutaj nie tylko z Drake’em, ale także ze swoim odwiecznym Nemezis, Lil Wayne’em. Pusha nie oszczędza tutaj ani jednego, ani drugiego, i udowadnia swoją liryczną wielkość. Jest to jedyny kawałek, gdzie beat schodzi na drugi plan i jest tylko pretekstem do słownej tyrady rapera. Klasyczny epilog.

„Daytona” jest świetną płytą. Jak dotąd najlepszym rapowym wydawnictwem tego roku. Jedyne czego tutaj brakuje, to przełomowości. Album ten nie zmieni niestety rapgry, ani też nie wprowadzi żadnych innowacji. Zamiast tego mamy zbiór świetnych utworów, które jak już raz zagoszczą w głowie słuchacza, to prędko z niej nie wyjdą. Za równość materiału ode mnie 8/10. A co. Myślę, że lepszych rapsów w tym roku, pewnie nie posłucham. Nie, Drake nie nagrasz lepszej płyty niż King Push.

Tomasz Ciesiółka (25 czerwca 2018)

Oceny

Michał Weicher: 8/10
Grzegorz Mirczak: 7/10
Paweł Ćwikliński: 7/10
Piotr Szwed: 7/10
Patryk Weiss: 6/10
Średnia z 5 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: M
[2 lipca 2018]
lol takie tezy to przecie już różne Joe Strummery na początku lat 80. głosiły
Gość: Pizda
[25 czerwca 2018]
Teza z pierwszego zdania powinna być (i była) wypowiedziana po Skandalu molesty

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także