Ocena: 7

Real Estate

In Mind

Okładka Real Estate - In Mind

[Domino; 21 marca 2017]

Najnowszy album tuzów z królestwa gitarowych plecionkarzy nie przynosi żadnej nieoczekiwanej wolty – zamiast tego oferuje aksamitną ewolucję w stronę urozmaiconej brzmieniowo pracy gitar i coraz mocniej akcentowanej obecności syntezatorów. Owa zmiana jest pokłosiem roszad w składzie; założyciel i główny gitarzysta Matthew Mondanile postanowił poświęcić się swojemu solowemu projektowi – Ducktails, zaś w jego miejsce powołany został zaprzyjaźniony ze składem z New Jersey Julian Lynch. Do ekipy dołączył również klawiszowiec Matt Kallman. Nowe nabytki wprowadzają subtelne zmiany w dobrze nam znany idiom Real Estate – ładnych, letnich piosenek idealnie sprawdzających się w wakacyjnej aurze beztroskiego chillu.

Ekipa z New Jersey od dekady ogrywa imidż chłopaków z sąsiedztwa, którzy po godzinach spędzonych w brutalnie nudnej pracy (większość składu rzeczywiście posiada licencję real estate agent) eskapistycznie podróżują w świat swoich ulubionych dźwięków. Pomimo jasno określonej – i wręcz obsesyjnie przestrzeganej – formuły koledżowych piosenek (recenzenci często powołują się na R.E.M, ja bym jednak widział antecedencje tego brzmienia u The Bats, Teenage Funclub czy The Ropers), Courtney i spółka z albumu na album starali się udoskonalać tę formę w myśl idei perfekcyjnego, wesoło-smutnego, słodko-gorzkiego, jednocześnie rozluźniającego i podszytego melancholią utworu. Na "In Mind" owa maniakalna ambicja zostaje odsunięta na rzecz bardziej eklektycznego brzmienia popartego jak zwykle sprytnym songwritingiem („Atlas” – mission accomplished?).

Już w otwierającym „Darling” są ciekawe elementy: chwytliwy gitarowy motyw podbity zostaje synkopowaną perkusją z efektem imitującym złamanie rytmu, a pastelowa barwa głosu Courtneya zostaje w dalszej części wzbogacona o harmonię wokalną Lyncha. Całości towarzyszą jeszcze syntezatorowe inkrustacje z ręki Kallmana. Drugi w kolejce „Serve The Song” wzbogaca paletę brzmień o fuzzową gitarę z intra, której Lynch nadaje znacznie cieplejszego brzmienia w kolejnej partii utworu. Tematyka Courtneyowskiego storytellingu również ewoluuje; teksty z „In Mind” grawitują w stronę aury nostalgii za minionymi latami pozornej nudy i beztroski oraz mierzą się z ciężarem odpowiedzialności stojącym za koniecznością podejmowania dojrzałych decyzji np. o przeprowadzce („Stained Glass”). Poza świetnym otwarciem albumu wyróżniają się też oniryczna, senna kołysanka „After The Moon” (przejmujący tekst o rozpadzie relacji), łudząco przypominający paletę brzmieniową oraz progresje akordów Newest Zealand – „Holding Pattern”, dziwna wariacja na temat americany (zbliżona też trochę do twórczości Silver Jews) „Diamond Eyes” i wreszcie „Stained Glass”, którego przeplatane gitarowe arpeggia sytuują ten utwór obok największych hitów zespołu: „Talking Backwards” czy „It’s Real”. W podobnym kluczu stylistycznym utrzymane jest „White Light” czy odrobinę dream popowe „Same Sun”.

Gdy we współczesnej muzyce dominują post-modernistyczne estetyczne hybrydy, frapujące gatunkowe mariaże, a gitary są w odwrocie, Real Estate konsekwentnie realizuje swój projekt eskapistycznej, zanurzonej w nostalgii, muzycznej konserwy. Wielu recenzentów pisało, że wiedzą co robią i robią to dobrze. Powiedziałbym inaczej: Courtney i spółka doskonale by sobie poradzili na innych muzycznych wyspach, ale robią to, co robią, w akcie świadomego artystycznego wyboru. Robią to dla nas – zapatrzonych w przeszłość miejskich neurotyków na granicy dojrzałości i młodzieńczego dryfu, którzy w poczuciu jednoczesnej satysfakcji i rozczarowania ze stabilizacji chcą się rozluźnić, choć nie do końca potrafią. Sytuację zespołu doskonale zdają się oddawać wersy Courtneya z „Serve The Song”: All this hibernation / has only left me tired / I feel I’d rather not leave the station / but lately I’m inspired. Grupa staje troszkę w rozkroku – wciąż pozostając zawsze tak samo brzmiącym zespołem, ale jednak ewoluującą w stronę... no właśnie, czego? Z podekscytowaniem czekam na kolejny krok.

Patryk Weiss (13 lipca 2017)

Oceny

Jędrzej Szymanowski: 6/10
Michał Weicher: 6/10
Średnia z 2 ocen: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Matt
[25 lipca 2017]
Poza świetnym otwarciem albumu wyróżniają się też oniryczna, senna kołysanka „After The Moon” (przejmujący tekst o rozpadzie relacji), łudząco przypominający paletę brzmieniową oraz progresje akordów Newest Zealand – „Holding Pattern” - umieram...

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także