Belgrado
Obraz
[La Vida Es Un Mus; 20 lipca 2016]
Pierwsza styczność z Belgrado wywołuje dysonans poznawczy. Jak to, oni są z Hiszpanii? To dlaczego wokalistka śpiewa po polsku? Dlaczego wydaje mi się, że ktoś skrzyżował wczesny Maanam z „Nową Aleksandrą” Siekiery? O co w tym wszystkim chodzi?
„Obraz” to płyta, która mnoży w głowie pytania, jednak nie jestem pewien, czy tak naprawdę trzeba na nie odpowiadać, bo odpowiedzi na nie są banalnie proste. Wprawdzie kwartet jest hiszpański, ale za wokale i teksty odpowiada Polka, Patrycja Proniewska. Belgrado grają bardzo w stylu lat osiemdziesiątych, dlatego też brzmią właśnie jak Siekiera z Korą na wokalu. Przykładem niech będzie „Raz dwa”, które momentami jawi się jak kontynuacja „Idziemy przez las”, zarówno pod względem muzycznym, jak i tekstowym. Jest jednak w tym jakiś polski dryg, roztaczany nie tylko przez wokalizy, ale również przez współgranie instrumentów.
Jest też poczucie niepewności, a raczej nieustannego zagrożenia: w zasadzie tytułem płyty mógłby być „Niepokój”. Ruch, ucieczka, kwestionowanie realności i ciągłe zastanawianie się nad tym, czy świat jest bezpiecznym miejscem, to najsilniej obecne w tekstach tematy. Bardzo dobrze zgrywa się to z motoryczną perkusją, od czasu do czasu przełamującą swój rytm w niespodziewanych miejscach, i miarowo towarzyszącym jej basem. Gdy jeszcze dodamy do tego partie gitarowe, które poprzez ciągłe powtórzenia motywów oraz stopniowe ich rozwijanie plotą coś w rodzaju gęstej pajęczej sieci (jak chociażby w otwierającym płytę „Dalej”), to w efekcie otrzymamy bardzo spójny album, który pasuje do konsekwentnie wypracowywanego przez Belgrado wizerunku.
Trzecia płyta hiszpańskiej grupy to coś więcej, niż tylko suma wspomnianych elementów. Poprzednie krążki były nierówne jeśli chodzi o poziom utworów. Na „Obrazie” takiego problemu nie ma – wszystkie kompozycje są bardzo dobrze ułożone. Nie ma zbędnych przestojów, a spokojniejsze momenty pojawiają się wtedy, kiedy słuchacz może być już nieco znużony. Dawno nie słyszałem tak dobrego zamknięcia płyty, jak trzy ostatnie utwory: „Na ten czas”, „Pasaż” oraz „Fragmenty świata”.
Na to, że „Obraz” jest jak na razie najlepszą płytą w dorobku Belgrado, składają się wszystkie wspomniane wyżej elementy – w szczególności umiejętna gra poszczególnych członków zespołu oraz otwarte na różnego rodzaju interpretacje teksty. Dzięki temu post-punk, który Belgrado grają na swoim trzecim albumie, jest post-punkiem ponadczasowym i ponadgranicznym – to stopklatka z lat 80., pocztówka wysłana z PRL-u, a nie ze słonecznej Hiszpanii.
Komentarze
[21 sierpnia 2016]
[20 sierpnia 2016]