The Strokes
Room On Fire
[RCA; 20 października 2003]
Och, co to miała być za płyta. Dwa lata po rozpruwającym worek podobnych im zespołów "Is This It?", The Strokes mieli ostatecznie rozstrzygnąć kwestię najlepszego rock'n'rollowego zespołu świata. Wydawało się, że mieli ku temu wszelkie dane. Wszak większość kompozycji z debiutu z niewiarygodną łatwością dystansowała setki tego typu prób autorstwa niezliczonych klonów piątki nowojorczyków. Bo choć Strokes słusznie zarzucano brak oryginalności, melodie wymyślali sobie sami. I robili to rewelacyjnie.
Wystarczyło więc wydać drugi równie zgrabny zestaw lekko punkujących, z premedytacją niedbale przybrudzonych trzyminutowych piosenek i przyklepać pozycję odpowiednika Oasis dla lat 00. Tymczasem "Room On Fire" srogo rozczarowuje. Ręce zacierają ci, którzy w The Strokes widzieli jednosezonową gwiazdkę i owoc udanych zabiegów speców od marketingu. Resztki rasowego rock'n'rollowego żaru, jakiego zaznawaliśmy chociażby przy okazji "New York City Cops" wygasają tu bezpowrotnie w trakcie pierwszych trzech minut. Opener "What Ever Happened" jest jedynym fragmentem drugiej płyty Strokes, który może bez kompleksów stawać w szranki z materiałem z debiutu. Jeszcze niepozbawiony pasji wokal Casablancasa, nośny refren, kreatywność gitarzystów - tego wszystkiego brakuje bardziej i bardziej w miarę zagłębiania się w kolejne tracki "Room On Fire". Coraz mocniej irytują infantylne gitarowe melodyjki rodem z telefonów komórkowych. Nie do zniesienia staje się w pewnym momencie głos Juliana przepuszczany bez umiaru przez wokoder. Brzmienie płyty też pozostawia wiele do życzenia. Wyrazistość, klarowność, selektywność - tego wszystkiego naprawdę bardzo tu brakuje.
I choć na upartego można tu znaleźć jeszcze kilka innych w miarę zgrabnych piosenek ("Reptilia", "12.51", "I Can't Win"), całość zostawia nas z koniecznością przetrawienia jednolitej, niecodziennie mdłej papki. Przez co do "Room On Fire" nie będziemy wracać za często. Nie użalajmy się jednak nad jej autorami - gdyby nie "Is This It?" prawdopodobnie w ogóle byśmy po nią nie sięgali.
Komentarze
[14 lutego 2017]