Ocena: 7

Tape Alienz

Tape Alienz

Okładka Tape Alienz - Tape Alienz

[self-released; 25 sierpnia 2015]

Już pierwsze takty debiutanckiego albumu Tape Alienz są w pełni reprezentatywne dla charakteru całego materiału. Nałożone na siebie rytualne zaśpiewy toną bowiem w hipnotycznej rytmice i stopniowo wprowadzają słuchacza w trans oraz podkreślają złożoność globalnego pejzażu dźwiękowego. I jako eksperymentatorski hołd dla bogactwa i różnorodności kultur muzycznych śmiało można chyba sens tego krążka odczytywać.

Ewokacyjny potencjał nagrań sprawia jednak, że momentami aż chciałoby się spojrzeć na nie jak na dźwiękowe substytuty przeróżnych doświadczeń. „T-10” mogłoby na przykład być promowane sloganem: „przyszliście kiedyś uśmiechnięci do gabinetu stomatologicznego, jednak zadowolenie z twarzy szybko zmyło Wam rozwibrowane wiertło? Z pewnością odbyło się to tak". Spowolnione „T03” to zaś interesująca propozycja dla biur turystycznych, mogąca stanowić zachętę dla podróżników-melomanów ilustrującą jak, w trakcie wczasów w Indiach, wyglądałaby recepcja dubstepu na słuchawkach w słynnych świątyniach szczurów czy małp.

Intrygujący jest też rozstrzał gatunkowy – takie „T-04” zawiera w sobie między innymi wstawki przywodzące na myśl somalijskie qaraami, zaś „T-02” to brudne techno ozdabiane od pewnego momentu niepokojącymi warkliwymi wokalizami. Uwagę przykuwają też relacje hałasu z ciszą, najlepiej widoczne pod koniec tracklisty w kontraście stricte noise'owego indeksu jedenastego, przez ambientowo-terenowy kawałek przedostatni, aż po kojące, delikatne outro, kojarzące się trochę stylistycznie z tegoroczną płytą Alva Noto. Ale i wyrastający z szumu utwór drugi szybko udowadnia, jak bliskie są sobie taniec i zakłócenia.

Longplay Tape Alienz to po prostu kwaśny i duszny konglomerat techno, noise'u, plądrofonii i ambientu, który świetnie wpasowuje się w naszą tętniącą życiem scenę konstytuowaną przez choćby takich eksperymentatorów jak Wilhelm Bras, RSS B0YS, Lutto Lento czy Wojciech Kucharczyk. Jeśli szukacie soundtracku, który zachęci do wspólnego biesiadowania Masamiego Akitę i panów z Fuck Buttons, ten self-titled z pewnością okaże się sensownym wyborem.

Wojciech Michalski (7 grudnia 2015)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także