TOPS
Picture You Staring
[Arbutus Records; 2 września 2014]
W stronę Kanady od paru lat zerka niemal każdy miłośnik laptopowego popu i domorosłej elektroniki. Zachęcone sukcesem Grimes, Austry czy Purity Ring kolejne małe zespoły nagrywają swoje małe przeboje. Podstawą tej nowej myśli kanadyjskiej jest prostota – ma być zgrabnie i melodyjnie niezależnie od użytych środków: czy to gitar, czy klawiszy, czy notebooków. Pod skrzydłami montrealskiej wytwórni Arbutus rozkwitł całkiem zgrany kolektyw: od wspomnianej już Grimes przez Blue Hawaii i Seana Nicholasa Savage’a po TOPS właśnie. I choć muzycznie zdarza im się oscylować w różnych rejonach, łączy ich duch DIY i wdzięk normalsów.
I właśnie ta zwyczajność chyba najmocniej ujmuje na drugim albumie TOPS. Kojarzycie taką płytę-hołd, na której The Bird and The Bee odświeżają klasyki Hall & Oates? O, to właśnie to. Kwartet sięga po znane motywy z lat 70. i 80.: eleganckie dźwięki Fleetwood Mac i Prefab Sprout czy podciętą gitarkę The Police, i sprawia, że brzmią jak niezobowiązująca niedzielna próba zespołu w garażu. Tak, że chce się przysiąść na chodniku i podpatrywać z ukrycia. A że nie ma już ani zespołów z przedmieść, ani trawników, ani drzew, tylko donice i asfalt, to pozostaje melancholia. Ten sentymentalizm, w którym skąpana jest cała płyta, uderza czasem w zabawne tony – jak kawałek żywcem wyjęty z „Top Guna”. To ciekawe, jak nasza pamięć mocno rehabilituje nawet te najsłabsze momenty przypadające na czas naszego popkulturowego dzieciństwa.
W kategorii prostych piosenek na gitarę i całą resztę: nie tak dobre jak tegoroczny Mac DeMarco, ale na pewno spodoba się wszystkim amatorom takich „normcore’owych” brzmień.
Komentarze
[29 października 2014]
[29 października 2014]