Ocena: 6

ZelooperZ

Help

Okładka ZelooperZ - Help

[self-released; 13 czerwca 2014]

Danny Brown dobrze wiedział, co robił, zapraszając do współpracy zaledwie dwudziestoletniego Waltera Williamsa aka ZelooperZ. Szef Bruiser Brigade biorąc początkującego rapera pod swoje skrzydła znacznie ułatwił mu przebicie się do szerszego grona odbiorców – Williams nagrał refren do „Kush Coma”, a następnie wspierał Browna podczas trasy koncertowej. Wydaje się, że ZelooperZ w pełni wykorzystał daną mu szansę, bo po sieci zaczęły krążyć już legendy o jego scenicznych talentach, a single „Hit A Lick” oraz „Plateau” zebrały pokaźną ilość odtworzeń na YouTubie. Korzystając z szumu, jaki się wokół niego wytworzył, młodziak z Detroit poszedł za ciosem i wydał długogrający album.

W skrócie można powiedzieć, że „Help” brzmi dokładnie tak, jak wygląda jego okładka (czyli, jak to mówią, jest hardo). ZelooperZ nie ma litości dla słuchaczy – krążek od początku do końca utrzymany jest w mrocznym ulicznym klimacie przemysłowego Detroit. Williams wypełnił go aż 17 surowymi i klaustrofobicznymi utworami, w których na tle oszczędnych aranżacji prezentuje swoje umiejętności częściowo rapując, a częściowo śpiewając (chociaż bardziej przypomina to rozpaczliwe zawodzenie niż śpiewanie). Młody MC sprawnie podąża za nieregularną rytmiką swoich kawałków, zwalniając lub przyspieszając wypowiadane przez siebie sylaby. W ciekawy sposób manewruje też głosem, który najpierw jest spokojny i niski, żeby nagle zabrzmieć bardziej piskliwie i szaleńczo niż śmiech Danny’ego Browna.

O wartości „Help” stanowią głównie emocje, jakie ZelooperZ wtłacza w swoje kawałki oraz wyraziste i sugestywne brzmienie. Warstwa liryczna nie prezentuje się tu niestety zbyt ciekawie (ciężko nazwać Williamsa miejskim poetą), ponadto przeważająca część jego tekstów traktuje o tym, co Biggie Smalls wrzucił do worka „party and bullshit”. Co więcej, jak na krążek składający się aż z 17 utworów, za mało na nim różnorodności – pojawiające się wśród całej tej dzikiej i nieprzyjaznej kakofonii dźwięków szczątki melodii dają słuchaczowi rzadkie chwile wytchnienia, nie tworzą jednak namacalnej treści, która mogłaby wypełnić longplay. Winę za te słabe punkty „Help” można przypisać młodemu wiekowi Williamsa, który pomimo że jest niezwykle charyzmatyczny i ma pomysł na to, jak robić muzykę – w przeciwieństwie do takiego Isaiah Rashada – nie do końca jeszcze wie, jakim „contentem” ją wypełnić.

Katarzyna Walas (23 lipca 2014)

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także