Ocena: 7

Julian Lynch

Lines

Okładka Julian Lynch - Lines

[Underwater Peoples; 26 marca 2013]

Eksploracji nie najciekawszych zakątków Ameryki ciąg dalszy, tym razem gościmy w New Jersey i Wisconsin. W przypadku Juliana Lyncha, próba wytłumaczenia jego artystycznej wizji życiowym backgroundem nie przyniesie jednak zadowalających rezultatów. Co prawda, bycie kumplem z podwórka chłopaków z Real Estate, jak również doktorantem etnomuzykologii i antropologii, zafascynowanym Indiami, na pewno odcisnęło swoje piętno na twórczości Lyncha, nie należy jednak tego wpływu przeceniać. W jego muzyce przewija się tak wiele motywów, że opisanie ich wszystkich wymagałoby napisania, może niekoniecznie dysertacji, ale już pracy licencjackiej jak najbardziej. Na swojej czwartej płycie „Lines” nasz doktorant jawi się jako artysta w pełni ukształtowany i świadomy tego, co chciałby osiągnąć. Co nie znaczy, że jego intencje są proste do odczytania, jak tytułowe „linie”. Materia, którą operuje Lynch, jest tak jak w przypadku Haino dość efemeryczna i nieuchwytna. Podobnie też jak Japończyk, Julian konsekwentnie trzyma się swojej bushido (drogi wojownika), bardzo subtelnie doskonaląc swoje brzmienie z płyty na płytę.

Jeśli potraktować „Lines” jako muzykę tła, można odnieść wrażenie, iż mamy do czynienia z dźwiękami zwiewnymi, lekkimi, a czasem wręcz wakacyjnymi czy nonszalanckimi (zwłaszcza „Carios Kelley I” czy „North Line”). Poprzednie wydawnictwa Lyncha były określane jako intymna muzyka sypialniana, w odniesieniu do obecnie omawianej płyty nie jest to wcale mylny trop. Jeśli jednak przysłuchać się wnikliwym uchem, można usłyszeć, że Amerykanin wykazuje się niebywałą wręcz konsekwencją w dopieszczaniu stworzonego przez siebie gęstego i rozmytego brzmienia. Udaje mu się zachować ciągłość narracji w obrębie własnej dyskografii (kolejne odwołanie do tytułu), na pewno też nie jest typem, który sili się przesadnie na eksperymenty. Zarzucanie mu wtórności byłoby jednak niesprawiedliwe, muzyka Juliana ciągle ewoluuje. Tym razem postanowił bardziej zaakcentować dźwięki akustyczne, do obecnych na wcześniejszych płytach klarnetu i gitar dołączył saksofon. Nie rezygnuje też z elektronicznych efektów, z gracją łącząc je z żywymi instrumentami, między innymi w tytułowym „Lines” czy „Shadow”. Wokal bardziej pełni rolę dodatkowego instrumentu niż źródła przekazu przez teksty. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na niebanalne umiejętności aranżacyjne Lyncha – na pewno daje o sobie znać jego akademickie przygotowanie, które jednak wykorzystuje rozmyślnie i z głową, bez popadania w nudną wirtuozerię. Może nie jest to jeszcze poziom Jima O’Rourke’a, ale Julian ma papiery na to, by w przyszłości znaleźć się na muzycznym Parnasie.

Na „Lines” co prawda nie mamy już do czynienia z lo-fi, charakterystycznym dla pierwszych albumów sypialnianych grajków, lecz ambientowa atmosfera i hauntologiczna widmowość ciągle krążą po jego nagraniach. Na najnowszym albumie Lynch, oprócz typowej dla siebie nastrojowości i impresyjności, robi krok w kierunku melodyjności, by nawet nie rzec piosenkowości. Zręcznie korzysta z praktycznie wszystkich tradycji muzycznych świata (od hindustańskiej po americanę), łącząc je z zdobyczami techniki i, na dokładkę, mieszając z psychodeliczną atmosferą. Na papierze może wyglądać to dość chaotycznie, jednak Lynchowi (po raz kolejny) udają się stworzyć z licznych elementów jednolitą i koherentną całość. Tym samym Lynch staje się częścią postmodernizmu („bo inaczej już się teraz nie da”), ale przypisywanie mu oportunizmu i ślepej pogoni za zeitgeistem byłoby bardzo krzywdzące. Jego wizja muzyki jest absolutnie autorska, a nawet outsiderska, trudno jest więc znaleźć jakiekolwiek porównanie dla niej (gdzieś w oddali majaczą Sun Araw i Rangers, ale to zupełnie inny poziom wrażliwości). To właśnie o wrażliwość cała rzecz się rozbija, bo to ona pozwala Lynchowi na łączenie nowego ze starym, wschodniego z zachodnim, i ani przez chwilę nie wydobyć z siebie fałszywego tonu.

Krzysztof Krześnicki (20 maja 2013)

Oceny

Jędrzej Szymanowski: 7/10
Sebastian Niemczyk: 7/10
Michał Pudło: 6/10
Paweł Sajewicz: 6/10
Wojciech Michalski: 6/10
Średnia z 5 ocen: 6,4/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także