Doldrums
Lesser Evil
[Arbutus; 25 lutego 2013]
Kanada stała się obecnie istną wylęgarnią znakomitych wykonawców z kręgu elektronicznego popu. Na przestrzeni kilku lat mieliśmy debiuty takich wykonawców, jak Crystal Castles, Grimes, Austra, Purity Ring, Trust, a to dopiero początek. Trawestując nazwę, jaką ochrzczono amerykańskich psych-folkowców z ubiegłej dekady, mamy teraz do czynienia z eksplozją „New Weird Canada”.
Do Doldrums – projektu Airicka Woodheada – owo „weird” pasuje zresztą jak ulał. Nad całością „Lesser Evil” unosi się duch Ariela Pinka i jego odrealnionej wizji muzyki. Airick jest zdolnym bękartem Kalifornijczyka. Niczym nawiedzony szaman sprawuje pieczę nad wariackimi kompozycjami Doldrums, lepiąc dysfunkcyjne dźwiękowe karzełki, kulawy pop i odpadki parkietowe z iście epicką wyobraźnią. Schizofrenię pogłębia androgyniczny wokal, wchodzący w rejestry doprawdy trudne do zdefiniowania.
Większość utworów ma luźne formy: potrafią się rozpoczynać z niczego, zmieniać się w połowie i kończyć w najmniej spodziewanym momencie. Taka efemeryczność i fragmentaryczność stylów zdaje się być domeną muzyki doby web 2.0. Być może stałem się sentymentalny, ale nie czekam już na żadną wybitną i klasyczną płytę – to relikt przeszłości. Wypatruję raczej takich potworków, jak „Lesser Evil”, cholernie nierównych, ale takich, gdzie w gąszczu elektronicznego hałasu kryją się echa idyllicznego popu i parkietowe widma, a genialny kawałek może się czaić tuż za rogiem.
Warto wejść w świat wykoślawionego popu Woodheada, i warto też czekać na nowe wieści z Kanady.