Ocena: 7

Nick Cave & The Bad Seeds

Push The Sky Away

Okładka Nick Cave & The Bad Seeds - Push The Sky Away

[Bad Seed Ltd.; 18 lutego 2013]

Cave wraca ze Złym Nasieniem po pięciu latach, kiedy ja od trzech już nie czekam. Przesłuchałem więc „Push The Sky Away” bez najmniejszych oczekiwań i okazało się, że zaskakująco wygodnie rozsiadam się w schludnym saloonie, z którego uleciał zapach stęchlizny, krwi zakrzepłej w historie i rozlanego od zataczającej się namiętności wina. Ale Cave gra dalej, przyodziany w porządny garnitur i dystansujący się od wspomnienia kurtyzany, która nad ranem z łaską i zgryzotą zsunęła się z jego łóżka. Na imię jej było Agresja.

To album niebezpiecznie minimalistyczny, zachowawczy, wycofany. Cave zwykł łapać słuchacza zarówno za gardło, jak i nogawkę, i jeśli nie ściągał go prosto do trumny, to przynajmniej do knajpianego parteru. „Push The Sky Away” subtelnie lewituje nad tym wisielczym światem, co w przypadku kompozycyjnego hochsztaplera, którego as pikowy to nastrój, mogło oznaczać artystyczne samobójstwo. Tak się nie stało, wyszedł za to album, który zachęca przestrzennością (smyczkowy, podniosły oddech w „Jubilee Street”), nieprzemęczeniem (świeżość nieregularności w „Water's Edge”), wreszcie prostymi, ale jakże skutecznymi standardami (wytrawność „Higgs Boson Blues”). Szczypta autorefleksji i kulturowego komentarza w tekstach, okładka, która bardzo chce nam coś powiedzieć - wszystko wskazuje na potrzebę obudzenia przeszłości, na chwilowy odpoczynek od szaleństw Grindermana. A nawet jeśli to już poważniejszy symptom starzejącego się muzyka, tekściarza i kochanka, to z gatunku tych uczciwych, konsekwentnych i niemających się czego wstydzić.

Karol Paczkowski (19 lutego 2013)

Oceny

Kasia Wolanin: 7/10
Rafał Krause: 7/10
Wojciech Michalski: 7/10
Średnia z 3 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: sugar hiccup
[26 lutego 2013]
album dobry, ale formuła Nick Cave & The Bad Seeds trochę sie wyczerpała, a sam Cave chyba chce znów chce grać jako Grinderman(ostatni wywiad) Jesli to prawda, po cholerę wiec nagrał tą płytkę z ziomkami pod starym szyldem.Ciekawe jak będzie z trasą. OFFTOP :Pierwszy album Cave'a nie nagrany pod szyldem Mute Records :O
Gość: pszemcio
[21 lutego 2013]
Zachwyt po pierwszym odsłuchu, że tak dojrzale itd, a potem drugi odsłuch i oprócz momentów juz tu nie wyłapuję nic istotnego. Broni nie składam
karol p
[20 lutego 2013]
dzięki za ciepła słowa!

@Miodny Marek zgadzam się, że Bad Seeds ładnie tutaj kombinują i nienachalnie odświeżają formułę. chciałem nawet wspomnieć o tym novum w "tłach" paru numerów, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że to zmiany oczywiste i konieczne - zwyczajne odgrzanie czegoś jeszcze sprzed granicznego "Dig..." (które też jest raczej grindermanowe, więc można spokojnie liczyć jakieś osiem lat) byłoby nie do przyjęcia i nie ma co klepać po plecach, że to stało się dla tych panów zrozumiałe. inna sprawa, że faktycznie nie wszędzie to działa - quasi-elektroniczny podkład singlowego "We No Who U R" tylko podkreśla bezduszność i nudę tego kawałka. ale jednak we lwiej części materiału czuć tę witalność, nawet u Cave'a, która jest dla mnie bardziej autentyczna i może nawet prostująca ze dwie zmarszczki, niż to punk-bluesowe dziadowanie. album oddycha dzięki mikro-innowacjom, ale tak naprawdę niezmiennie ujmuje tradycją. i to mi się podoba.

a co do oceny wynikającej z emocjonalnego odbioru (wiadomo, że zawsze jest uprzywilejowany, ale w takich przypadkach ma przeogromny i "nieschładzalny" wpływ na ocenę), to zabrzmię pewnie pretensjonalnie - jeśli Cave zamiast nudy wywoła mniejsze lub większe uczucie melancholii i jakiegoś gorzkiego posmaku (albo gorzko-słodkiego, jak tutaj), to znaczy, że działa. u mnie działa, u Ciebie nie - "taki jego urok, taka konwencja" :)
Gość: koko
[20 lutego 2013]
swietna recenzja!
Gość: Miodny Marek
[19 lutego 2013]
pięknie napisane, lecz moim zdaniem od samego początku płyta lekko rozczarowuje. Oczywiście, utrzymany jest na niej klimat zadymionej speluny, charakterystyczny dla tego mistyka, uwagę zwracają też niezłe aranżacje, jednak w mojej ocenie brak na niej (może poza „Jubilee Street”) prawdziwych perełek , niesamowitych melodii czy energii znanej z poprzednich wydawnictw.
"Push the sky away" jest płytą spokojną, momentami niepokojącą, trochę mniej sentymentalną. Jednak za dobrymi stronami albumu tym razem stoi przede wszystkim The Bad Seeds, znakomicie uzupełniający liryczne deklinacje lidera. Sam Nick Cave momentami delikatnie przynudza. Taki jego urok, taka konwencja. Reasumując całość prezentuje się nieźle, choć bez rewelacji.
Gość: anka
[19 lutego 2013]
kurcze, Panie Karolu Paczkowski Pan mnie zachwycił i nie jest to ironiczne stwierdzenie
Gość: -A-
[19 lutego 2013]
podoba mi się. nie jestem miłośnikiem tekstowych eposów na screenagers a tu nie dość, że ciekawie dostrzeżone to jeszcze krótko, zachęcająco, intrygująco.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także