Ocena: 6

Hey

Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan

Okładka Hey - Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan

[Supersam Music; 6 listopada 2012]

Hey jest w zasadzie jedynym przychodzącym mi do głowy zespołem starej gwardii polskiej muzyki ery lat dziewięćdziesiątych (mam na myśli przede wszystkim zespoły, które podobnie jak Hey osiągnęły zarówno uznanie krytyki, jak i duży sukces komercyjny), który przejawia zainteresowanie tym, co się dzieje aktualnie w muzyce i stara się nawiązywać dialog ze współczesnością. O tym, że Hey nie grozi zamknięcie w rocksistowskim konserwatyzmie mogliśmy się przekonać chociażby za pośrednictwem ostatniego „MURP”, gdzie owa formacja wywodząca się ze Szczecina całkiem śmiało flirtowała z elektroniką i szeroko pojmowaną tanecznością. Nie wiem jak bardzo wpływ na taki stan rzeczy miała charyzmatyczna liderka grupy (w końcu to jej solowe dokonania zainicjowały ciąg eksperymentów, które przełożyły się także na dyskografię Hey), w każdym razie nie od dziś wiadomo, że wrażliwość Kasi Nosowskiej rozciąga się dużo dalej, niż sięgają granice około grunge’owego rocka. Niestety, mimo całej sympatii do grupy, rozmiar mojej niecierpliwości w wyczekiwaniu końca nowego materiału podczas jego odsłuchu okazał się równie wielki, jak rozmiar mojej niecierpliwości w oczekiwaniu na jego ukazanie się.

Żeby nie było – w pełni aprobuje charakter środków artystycznych zastosowanych na tej płycie. W końcu artyści z Hey eksperymentują – na całej długości krążka czerpią z gitarowej alternatywy. Wystarczy posłuchać „… że się kupidyn Tobą interesuje” albo „Bez chorągwi” i już wiemy, że muzycy uważnie odrobili lekcje z Radiohead. Dużo kompozycji zostało pozbawionych tradycyjnego układu zwrotka-refren, gdzieniegdzie pojawiają się rozwinięcia i zmiany tempa, ale też często akcentowany jest bas i rytm, co świadczy o repetytywnym charakterze niektórych utworów. W czym zatem tkwi problem? Brakuje mi na tej płycie jakichś wyraźnych punktów zaczepnych. O dziwo elementem trochę mnie rozczarowującym okazała się liryka Nosowskiej. O ile do tej pory wokalistka zawsze dobrze sprawdzała się w roli poetki, a jej pisanie stanowiło jeden z głównych filarów muzyki zespołu, to w wypadku „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” pojawia się dużo przezroczystych wersów, brakuje sugestywnych obrazów i historii (do których artystka nas przyzwyczaiła). Myślę, że znawcy jej tekstów sami przyznają, że jest przewidywalnie. Tak jakby Nosowska bazowała na swoim poetyckim doświadczeniu i pisała według własnych sprawdzonych recept na dobrą metaforę w minutę, szastając charakterystycznymi dla niej przenośniami (i nie jest to na pewno kwestia kryzysu twórczego, bo na solowej płycie znajdowały się mocne „będę podpalać się na placach stolic/Skakać z wież kościołów na anteny” czy „w łazience prowokujesz torsje/I twoje serce zwraca na posadzkę chłodną podniecenie”). Zarówno warstwa muzyczna, jak i liryczna, zostały na tej płycie nakreślone bez wyraźnych akcentów. Roztapiają się w miałkości, wydają się mało atrakcyjne.

Oczywiście do każdego powyższego zarzutu warto by dopisać przysłówek relatywnie. Większe oczekiwania od zespołu z takim dorobkiem i stażem są kwestią logiczną, a brak przyciągania na linii „Do rycerzy, do szlachty, doo mieszczan” – moja osoba nie zmienia faktu, że jest to mądrze skomponowana płyta (stąd niezbyt surowa ocena). Dlatego doceniam fakt, że pomysły i starania są, choć może grawitacja już nie ta. Albo pośpiech wydawniczy zbyt duży.

Rafał Krause (4 stycznia 2013)

Oceny

Sebastian Niemczyk: 7/10
Średnia z 1 oceny: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: sugar hiccup
[17 stycznia 2013]
nie odnieśliście wrażenie, że ta płyta to MiłoscUwagaRatunkuPomocy version 2.0?
Gość: tvvojstary
[7 stycznia 2013]
a dla mnie to ich najlepsza płyta od 10 lat. wreszcie odnowie brzmienia towarzyszą kompozycje, które do niego pasują
Gość: gran
[4 stycznia 2013]
warto zwrócić uwagę do zamknięcie płyty z gościnnym udziałem Gaby Kulki, to wg mnie taki mocny akcent.

teksty Nosowskiej na tej płycie wydają mi się wzruszające i głębokie. mimo wszystko cieszę się, że nie poszła dalej w emo metafory ze swojego solowego albumu.
Gość: walter sobczak
[4 stycznia 2013]
niezła płyta, ale wolę MURP. a to że kolejna płyta Nosowskiej wpadnie w przyszłym roku, to raczej pewne.
Gość: pszemcio
[4 stycznia 2013]
Daleki jestem od euforii, ale łatwo jest jebać na maxa taki zespół jak Hey i fajnie że tu tego nie zrobiono.
Gość: otto
[4 stycznia 2013]
dokładnie, myślę, że Polska potrzebuje odpocząć od Nosowskiej

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także