Ocena: 7

Fiona Apple

The Idler Wheel Is Wiser Than The Driver Of The Screw And Whipping Cords Will Serve You More Than Ropes Will Ever Do

Okładka Fiona Apple - The Idler Wheel Is Wiser Than The Driver Of The Screw And Whipping Cords Will Serve You More Than Ropes Will Ever Do

[Epic; 19 czerwca 2012]

Świat wokół nas zmienia się w zastraszającym tempie, a jedną z niewielu niezmiennych rzeczy w tej rzeczywistości zdaje się być Fiona Apple. Wokalistka w roku 2012 brzmi niemalże tak samo, jak w 1996, gdy wydawała debiutancką płytę. Niezmiennie niezwykła charyzma, fantastyczna emocjonalność, świetne umiejętności songwriterskie. Wydająca albumy z bezdusznie dla swoich fanów rzadką częstotliwością Apple (poprzednie „Extraordinary Machine” od krążka tegorocznego dzieli 6 lat!), mimo że funkcjonuje w branży od ponad 15 lat, właściwie sama czyni z siebie postać nieobecną, pojawiającą się przypadkowo, niespodziewanie i równie zagadkowo znikającą, gdy rozgłos po nowym wydawnictwie na dobre cichnie. Być może dlatego każda nowa płyta Fiony Apple staje się wydarzeniem, zdobywa aplauz krytyków i bezgraniczną miłość oddanych, wygłodzonych fanów, otrzymuje prestiżowe wyróżnienia i nagrody, przez co naprawdę niewielu potrafi z sensem mówić o niedociągnięciach tych, jakby nie było rarytasowych, albumów, tej niemalże genialnej pieśniarki. Bo jej znakomitość nie podlega dyskusji. Wystarczy wtulić się w intymną mgłę singlowego „Every Single Night” - fascynującego kolażu wodewilowej ekspresji i kołysankowego klimatu - czy popłynąć za niezwykłą, nieoczywistą aranżacją pięknego tekstu w „Werewolf”, by mimochodem przyłączyć się do sporego grona admiratorów wrażliwości i talentu wokalistki. Tęsknota za Fioną Apple sprawia, że przymyka się oczy na słabsze elementy, które też na „The Idler Wheel...” się pojawiają. To płyta z nieznośną, zbyt mocno akcentowaną rytmiką, nie zawsze idealnie komponującą się z charakterystyczną dla Amerykanki pieśniarską dramaturgią. Ta zaś zbyt często przybiera formę teatralnego popisu, tracąc gdzieś po drodze największy atut twórczości Apple – autentyzm wyśpiewywanych w jej piosenkach uczuć i emocji. Skromność i kameralność jej muzyki przybiera na „The Idler Wheel...” bardzo surową formę, acz z drugiej strony świetnie z nią współgra wokalna maniera Fiony, w której słychać trochę grymasu, goryczy, nawet gniewu, z innej bajki również zadumy czy melancholii. W końcowym rozrachunku to dziwaczne połączenie znajomej świetności i wyraźnych, choć w gruncie rzeczy drugorzędnych mankamentów, tworzy w przypadku „The Idler Wheel...” niesamowite wrażenie, że oto Fiona Apple odgrywa precyzyjnie wyreżyserowane, wręcz wyrachowane przedstawienie tylko i wyłącznie dla mnie – uwielbiającej fanki, która w końcu dostała dokładnie to, czego chciała.

Kasia Wolanin (19 grudnia 2012)

Oceny

Kasia Wolanin: 7/10
Wojciech Michalski: 7/10
Paweł Szygendowski: 6/10
Średnia z 3 ocen: 6,66/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: Marek Lubner
[26 maja 2013]
przepiękna recenzja
Gość: Kawa
[21 grudnia 2012]
powinno się zebrać wszystkie egzemplarze tego albumu, zakopać bardzo, ale to bardzo głęboko, gdzieś w jakimś w lesie i zapomnieć, że kiedykolwiek powstało wydawnictwo z jakże idiotyczną nazwą.

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także