Ocena: 7

Lukid

Lonely At The Top

Okładka Lukid - Lonely At The Top

[Werkdiscs; 22 października 2012]

Na początek spójrzmy prawdzie w oczy: ksywka Lukid nie elektryzuje tłumów i na razie nie zapowiada się, aby coś miało się w tej kwestii zmienić. Recenzenci podczas prezentacji najnowszego dzieła tego artysty stosują standardowy wybieg marketingowy, przypominając o tym, że płyta „Lonely At The Top” wydana została w wytwórni Werkdiscs, należącej do Actressa (sugerując jednocześnie muzyczne spokrewnienie obu postaci). Blogosfera pędzi, połyka i wypluwa muzyczne mody, a Luke Blair nie jest niestety żadnym pionierem, rewolucjonistą, skandalistą, czy Zbyszkiem Nowakiem dzisiejszej elektroniki. Dlatego też nie przypadała mu dotychczas istotna pozycja w hierarchii medialnego łańcucha pokarmowego. Pełni on jednak w muzycznym światku bardzo ważną funkcję. Jest jednym z tych cichych bohaterów, którym zawdzięczamy ugruntowanie danego stylu w muzyce, podtrzymywanie ducha świeżości zajawki, lub innymi słowy, konserwację nowopowstałych patentów na granie. Taka postawa to nie epigoństwo, lecz rozważne korzystanie z nowych narzędzi. To pełnienie roli zarówno stabilizatora, jak i apologety muzycznego etosu w czasach ulotnej informacji.

Curriculum Vitae Brytyjczyka kieruje nas do jego dyskografii, z której wyróżnia się na pewno „Foma” z 2009 roku. Znajdujące się tam kunsztowne produkcje – oscylujące stylistycznie w obszarze abstrakcyjnego hip-hopu – stanowią również ramy konstrukcyjne dźwięków na nowym albumie Luke’a. Jednak formuła całości została poszerzona o masę nowych inspiracji, które skrzętnie się tym ramom wymykają. Blask czarnych fascynacji Blaira na „Lonley At The Top” został ukazany przez pryzmat chłodu i surowości (vide: „Bless My Heart”). Zatem jeżeli pojawia się na tym albumie amerykańskie słońce, to dostrzegamy, jakby z europejską ekstrawagancją, tylko jego odpryski. Lukid szuka wspólnego mianownika dla instrumentalnego rapu i m.in. zimnego techno („Manchester”), IDM’owego szaleństwa („This Dog Can Swim”) czy ambientu w guście Bvduba („The Life Of The Mind”). Jego muzyka jest fragmentaryczna, trąci jakimś niezidentyfikowanym niepokojem, tak jakby pełniła rolę soundtracku do pustki świata ponowoczesnego. Być może właśnie w taką koncepcję mają wpisywać się poszatkowane próbki dźwięków i urywające się echa głosów, liczne na „Lonely At The Top”.

Wszystkie powyższe tropy prowadzą mnie w jeszcze jedno miejsce. Jest nim ostatnia płyta Andy’ego Stotta. Tym samym recenzja zatacza koło i odsyła do wniosków sformułowanych pod koniec jej pierwszego akapitu. Dialog „Lonely At The Top” z „Luxury Problems” musi zatem informować o charakterze elektroniki roku 2012. Niech tak brzmi moje oficjalne stanowisko w tym śledztwie. Luke Blair zostaje skazany na siedem. Gorąco polecam.

Rafał Krause (17 grudnia 2012)

Oceny

Paweł Gajda: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także