Ocena: 7

Scuba

Personality

Okładka Scuba - Personality

[Hotflush; 27 lutego 2012]

Trzeci album Scuby został wydany w bardzo ciekawym czasie dla Paula Rose’a. Jako szef Hotflush może cieszyć się z tego, że jego label jest uznawany za jeden z najciekawszych pośród wydających muzykę elektroniczną, jako didżej gra w pierwszej lidze, zaś jako producent doczekał się oddanych fanów, dla których wolta, jakiej dokonał na „Adrenalin”, okazała się nie do zniesienia. Pośród publiki, która pokochała Scubę za jego basowe albumy, za współtworzenie pierwszych chwil dubstepu i za bycie mecenasem sceny, od jakiegoś czasu panuje opinia, że „się sprzedał”. Singiel „Adrenalin”: transowy, radosny i przebojowy, miał w ich opinii być krokiem Rose’a w stronę klubowego mainstreamu, jednej z tych rzeczy, których dubstepowcy boją się najbardziej. „Personality” to dla wielu następny ruch w kierunku komercyjnego sukcesu. Czy tak jest w istocie?

Oczywiście, że nie. Rose został ukształtowany przez klubową scenę lat 90., był obecny zarówno przy eksplozji techno i rave’u, jak i przy przejmowaniu steru przez UK garage. Sam przykładał rękę do chwilowej śmierci tego ostatniego, tworząc w awangardzie dubstepu. Czuje kontinuum muzyki klubowej jak nikt inny, sam zresztą przyznaje, że szybko się nudzi gatunkami. W tym kontekście „Personality” nie jest wyprzedażą basowych dóbr (zresztą „Adrenalin” też nią nie było), ale logicznym krokiem – z dubstepem, jak i z tzw. muzyką basową, nie dzieje się najlepiej. Czas na reakcję. I tak, jak grime i dubstep był reakcją na śmiertelną nudę i przewidywalność późnego UK garage, tak dzisiaj techno i house są odtrutką na to, co stało się z (pierwotnie) brytyjską muzyką w tempie 140 BPM. Trzeci album Scuby jest elementem porachunków z dubstepem, które Rose zaczął już na pełnowymiarowym debiucie – zatytułowanym zresztą znamiennie – „A Mutual Antipathy”. I o ile wtedy na „Triangulation” brytyjski producent wierzył, że da się jeszcze ożywić dubstep, włączając elementy techno (debiut) i house’u (drugi album), o tyle od jakiegoś czasu o taką wiarę trudno. Scuba lubi grać dubstep (przykładem jego niedawny set na Beatport Festival), ale kreatywną siłę ulokował w techno, którym pulsuje „Personality”. I nieważne czy to nawiązujący do wczesnego trance’u spod znaku R & S „The Hope” (euforyczny i ekstatyczny klubowy rzeźnik), czy optymistyczne, wypełnione detalami „July” – motoryka techno towarzyszy nam od początku do końca. Numery z „Personality” to wypieszczone, świetnie zaaranżowane utwory, których siła objawia się zarówno na klubowym parkiecie, jak i w domowym zaciszu przy spokojnym odsłuchu. Rose korzysta ze wszystkich chwytów, jakich nauczył się przez lata bywania i didżejowania w klubach i daje nam jeden z najciekawszych elektronicznych albumów ostatnich lat. To, że jest bardziej optymistycznie, nie oznacza, że Scuba chce nagle zająć miejsce Tiesto – brzydzi się „muzyką stadionową”, o czym chętnie i często mówi (dotyczy to zarówno klubowej szmiry spod znaku Guetty, jak i wobblowatych bezeceństw Skrillexa). „Personality” to także reakcja na miałkość mrocznej, podziemnej muzyki – Rose ma prawo być zmęczony po tych wszystkich latach obecności na scenie. Oczywiście bez skreślania jej dokonań – dalekie echa dubstepu czy nawet jungle/d’n’b słychać w „DSY Chn” i „Cognitive Dissonance”; nie mówiąc o dźwiękowym dopieszczeniu całego albumu.

„Personality” uwodzi od pierwszego odsłuchania i nie ma co rozpaczać, że od głębokiego basu więcej słyszymy przestrzennych klawiszy i radosnych, ocierających się o kicz wokali. Może kiedy dubstep odleży swoje i minie jego popularność, nadejdzie twórczy revival? Na razie czas na techno.

Paweł Klimczak (4 kwietnia 2012)

Oceny

Kasia Wolanin: 7/10
Średnia z 2 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także