Ocena: 5

Wale

Ambition

Okładka Wale - Ambition

[Maybach Music Group; 1 listopada 2011]

Wolę myśleć, że Wale to stary, poczciwy Łejl, a nie – jak chce *oficjalna* wymowa – wymuskany Łalej. Tak jak kiedyś myślałem, że Kanye to Keńji, hehe. Obecność Yeezy’ego w poprzednim zdaniu nie jest przypadkowa – w końcu w obu przypadkach za niecodziennym imieniem/pseudonimem idzie niecodzienne podejście do własnego ego. Choć może nie tak znowu niecodzienne; poza nielicznymi przypadkami, wszyscy w zasadzie raperzy młodego pokolenia sfiksowali na punkcie bycia zbawcami gatunku, muzyki w ogóle, ludzkości. Wiadomo, że w dobrych, dawnych czasach postawa Króla Nowego Jorku też była popularna (Notorious BIG krzyczący „I am the black Frank White!”), ale towarzyszyła jej treść muzyczna nieco mniej spięta, a przez to dużo bardziej wiarygodna (jeśli faktycznie jest się bossem na dzielni). Z Walem jest natomiast ten problem, że raz to jest wyluzowany, dający-się-lubić Łejl, a kiedy indziej mesjanistyczny, gówniarski Łalej. Tytuł albumu mówi sam za siebie, ale już w tytułowej piosence kolejni MC rapują: Ain’t interested in fame (…) / Easy to dream a dream, but much harder to live it / Look, they gon love me for my ambition / Beautiful music, painting pictures that be my vision. Czyli z jednej strony kolega rzekomo nie jest zainteresowany celebryckim rozgłosem i hajsem, z drugiej zachęca nas żebyśmy go kochali (sic!), a z trzeciej jeszcze, konfesyjnym tonem dodaje, że tak naprawdę chodzi mu o obrazy i piękną muzykę. Ta twórcza schizofrenia znajduje odzwierciedlenie w kompozycjach: na „Ambition” jest bowiem i świetne, neptune’owe „Sabotage”, i oparte na doskonałym samplu „That Way” (ileż to dzisiaj znaczy!), ale też są utwory ciężkawe, męczące i spięte. Pitch wysnuł tezę, że transformacja Wale’a z offowca w wanna-be-gwiazdora ma wiele wspólnego z akcesem do Maybach Music Group, którą zarządza wszędobylski Rick Ross. Tyle, że Ross nie jest – a przynajmniej nie zawsze – takim szatanem jak go policyjne kartoteki malują i akurat to właśnie on zalicza ficzeringi w najlepszych piosenkach „Ambition”. Innymi słowy, gdyby Wale nie miał AMBICJI zostania królem list przebojów, to nic by z transferu do MMG nie wyszło. Bo w swoich najbardziej chlubnych momentach jest pojętnym uczniem popowych fabrykantów poprzedniej dekady, a w najgorszych, kolejnym nudziarskim pozerem.

Paweł Sajewicz (20 grudnia 2011)

Oceny

Mateusz Błaszczyk: 5/10
Paweł Sajewicz: 5/10
Średnia z 2 ocen: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także