kIRk
Msza święta w Brąswałdzie
[InnerGun; 14 listopada 2011]
Od dłuższego czasu twórcy muzyki elektronicznej, utożsamiani z nurtami future garage, dubstep i pochodnymi tych stylistyk, prześcigają się głównie w tym, kto w ciekawszy sposób i z lepszym rezultatem nawiąże do dominujących obecnie trendów. Dlatego też na tym tle mocno wyróżniają się muzyczne propozycje takich zespołów, jak rodzimy kIRk. Ich wcześniejsze nagrania łączyły głównie muzykę organiczną z basową i trzeba przyznać, że efekty nie były tak jednoznacznie udane jak teraz. Z „Mszą świętą w Brąswałdzie”, która w ostatnich tygodniach zebrała wiele pozytywnych recenzji na innych serwisach muzycznych i w prasie papierowej, jest zupełnie inaczej. Autorski koncept Olgierda Dokalskiego (trąbka), Pawła Bartnika (elektronika) oraz Filipa Kalinowskiego (gramofony) z jednej strony opiera się na wypracowanym przez ostatnie lata brzmieniu, z drugiej bazuje na nieustannej wymianie świeżych pomysłów. W efekcie muzycy zabierają nas w daleką, ale wymagającą od słuchacza dużej uwagi, podróż w głąb naszej świadomości. Muzyka zawarta na najnowszej płycie kIRk opiera się na posępnych, transowych, elektronicznych podkładach, zaskakująco nieoczywistych samplach i szerokiej palecie dźwięków, wygrywanych przez trębacza, znanego także z grupy Daktari. Być może tak brzmieliby obecnie Supersilent, gdyby zechcieli dalej poszukiwać nowych środków wyrazu. Na nasze szczęście pozostaje nam twórczy kIRk, po którym jeszcze wiele dobrego możemy się spodziewać w nieodległej przyszłości.
Komentarze
[15 grudnia 2011]
Ja tam słyszę bardziej Coil, niż Supersilent, no ale liczy sie sam fakt, że w tym kraju ktoś potrafi twórczo rozwijać takie patenty
[14 grudnia 2011]