Ocena: 6

The Kurws

Dziura w getcie

Okładka The Kurws - Dziura w getcie

[Blinded Records/Trująca Fala; 27 czerwca 2011]

The Kurws, czyli „dzieci z brudnej ulicy”, jak widnieje na MySpace zespołu. Powstali w 2008 roku i wyraźnie określają, co ich kręci i podnieca – noise, rock, punk, jazz, a najbardziej fuzja wszystkiego ze wszystkim podana w formie przypalonego kurczaka na ostro (to już twórczość własna). Jak to wygląda w praktyce?

W zasadzie to nie inaczej, nie skłamali ani odrobinę. Już pierwsze dźwięki „Ani lepiej ani gorzej” wyjaśniają wszystko – obcujemy z dziedzictwem amerykańskiej awangardy noise-rockowej, z krzyżówką szalonego saksofonisty Johna Zorna gdzieś circa s/t Naked City, projektami Albiniego (szczególnie Rapeman i Shellac), z podkręceniem całości post-punkowym nerwem, ale raczej tym w duchu nowojorskiego no-wave’u niźli dusznej brytyjskiej depresji. James Chance na featuringu pasowałby idealnie, Branca wziąłby na warsztat, ot co. A co poza licznymi odniesieniami? Kawał solidnego chleba razowego, odpowiednio czerstwego – tak, że szaleństwo nie wyparowuje z papieru w eter, o uszy nie zahaczając. Echa spuścizny dawnych kolegów są nie do zagłuszenia, ale bynajmniej nie o oryginalność się chłopakom rozchodzi – to zwyczajnie bardzo smaczny pastisz dla fanów takich wariacji. In plus? Zdecydowanie przystępność, zrytmizowanie materiału. Chłopaki robią z noise-rockiem i jazzem to, co Jon Spencer wyczynia z bluesem – dokładają krwistość rock’n’rolla i punku, przez co półświatka gatunku nie zmieniają, ale dostarczają końskiej dawki nieskrępowanej przyjemności, która jest, co istotne, do przełknięcia dla każdego.

Dystans do siebie („Giganci jazzu”, heh), uniwersalność tematyki („Ciasne taxi”), prorodzinność („Kurws dzieciom”), no i oczywiście epokowość nazwy nie pozwalają The Kurws nie lubić. Puszczam oko do czytelnika, owszem, ale równie serdecznie i bez spinki jak The Kurws właśnie. Najbardziej kozackie fragmenty? „Tanz mit Kommune” z wymienianiem się gitar i basu, ewokującym nieco matematyczne struktury kolegów zza Oceanu, spięte motoryką Neu!, oraz wspomniane „Giganci jazzu”. Ten drugi mógłby być bardzo zręczną wizytówką zespołu, gdyż skupia wszelkie inspiracje – narastający wstęp przerywa dysonansowy suspens, po którym na tle zadziornych gitar wyłania się zornowski atrybut. Czyli The Kurws w pigułce. Zdarzają się momenty nieco płaskie, jak zmierzający w sumie donikąd „Lech Wałęsa” (ciekawa dwuznaczność wyszła) i parę innych, obnażających brak pomysłu na urozmaicenie momentów, ale to już stricte krytycznomuzyczna doczepka.

Oczywiście można by nierozsądnie pytać o własną twarz, ale przecież maska, jakże sympatyczna, to świadomy zabieg. Nie jestem pewien, czy można oczekiwać od nich czegoś więcej. Sami przecież zaznaczają, że to „również zupełnie zwyczajny garażowy zespół, który bezczelnie podejmuje ryzyko kolektywnej improwizacji bez warsztatowego przygotowania, po cichu licząc na to, że się nie skompromituje”. I chyba tego jednak, nie mając na myśli żadnego zarzutu czy ujmy dla zespołu, bym się trzymał. Nie można tez zapominać, że to materiał wybitnie do odgrywania na żywo i na scenie właśnie – rozimprowizowany do granic przyzwoitości, jak to sobie wyobrażam, oraz wzmocniony frontmanem, którego obecnie poszukują – kopałby w obydwa pośladki. Ale w warunkach domowych jeden i tak ma szansę się zaczerwienić.

Zwyczajnie udało się to, co udać się miało: jest młodo, energicznie, ale i erudycyjnie, bo wykrzesali Kurwsi szaleństwo i autentyczność z tych składowych, no i o to przecież chodzi. Status quo źródłowych gatunków zostaje nienaruszony i stosunek The Kurws do tej kwestii raz jeszcze oddać może utwór „repryzowany” – jest dokładnie „ani lepiej ani gorzej”. I mi to do niezobowiązującej zabawy wystarcza w zupełności.

Karol Paczkowski (29 listopada 2011)

Oceny

Piotr Wojdat: 7/10
Średnia z 2 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
niego
[15 grudnia 2011]
Przy okazji niedawno chłopcy wydali wersję winylową, która prezentuje się wybornie,
Gość: lala lala
[1 grudnia 2011]
Ten przypalony kurczak powinien dostać 7.
Gość: Lola
[30 listopada 2011]
Kurwsi zasługują na więcej!

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także