Ocena: 8

Class Actress

Rapprocher

Okładka Class Actress - Rapprocher

[Carpark; 18 października 2011]

Podczas gdy cały świat zachwycił się produktem pt. Lana Del Rey (jak na razie też jestem fanką!), który w gruncie rzeczy w niedalekiej przyszłości może okazać się albo doskonale skalkulowanym, marketingowym chwytem, albo wielkim, acz krótkotrwałym triumfem sztuczności, albo nawet i arcydziełem, pozbawiona tak rozległego hype’u Elizabeth Harper, sięgając po wzorce z zupełnie innej epoki, w swej kreacji rodzi wątpliwości mało albo wcale. Bawiąc się rozkosznie synth-popem z pierwszej połowy 80. czy wcielając się w rolę romantycznej Madonny, wokalistka z Brooklynu daje prztyczka w nos wszystkim, osławionym „diwom” electro-popu z Alison Goldfrapp i Karin Dreijer Andersson na czele.

Na „Rapprocher” wszystko jest stylowo vintage i sympatycznie lo-fi. Króluje tu konsekwentna prostota i popowy minimalizm – właśnie ta receptura okazała się najskuteczniejsza w stworzeniu niemożliwie przebojowej płyty, na której niemalże każdy utwór powinien być hitem, singlem, czołówką list przebojów. Do tej pory Harper miała jeden taki kawałek – „Journal Of Ardency”, teraz ma cały album. Flirciarski, ale nigdy przesłodzony czy też niewinnie dziewczęcy wokal Harper doskonale współgra z kanciastym rytmem synth-akordów i retro-perkusji. Pozostawiając jedynie dźwięki i warstwę instrumentalną, dostajemy idealny podkład do wykorzystania w tandetnym klubie ze striptizem. Znakomite „Keep You” doskonale sprawdziłoby się jako tło do erotycznych zabaw Kim Basinger i Mickey Rourke’a w „9 i pół tygodnia”. „Limousine” zbudowane zostało wokół seksualnego napięcia podmiotu lirycznego piosenki. Zresztą sama Harper stawia nacisk właśnie na ten dwuznaczny pierwiastek swojej muzyki, nazywając ją „playboy popem” (może powinno być „playgirl pop”?). Inna sprawa, że obok wielu zaczepnych, erotyczno-romantycznych pierwiastków, kompozycje Class Actress są przede wszystkim bardzo zabawowe. Może określanie ich mianem „parkietowych wymiataczy” byłoby małym nadużyciem, ale ewidentnie jest coś fajowo rozrywkowego w „Rapprocher”. Kiedyś do miana królowej pogranicza chillwave’u i electro-popu aspirowała Geneva Gavrin jako Geneva Jacuzzi, ale prawdziwie godną do tego zmyślonego tytułu osobowość poznajemy dopiero teraz.

Piosenki Class Actress to też muzyka wielkiego miasta z całym jego dobrodziejstwem inwentarza: przeładowanymi modą i trendami ulicami, masthewami, dusznymi klubami, nocnymi imprezami, wyemancypowanymi pannami i samowystarczalnymi singlami w gruncie rzeczy wyczekującymi na tego lub tę jedyną. Elizabeth Harper idealnie uchwyciła ten nastrój totalnej akceptacji liberalnej współczesności, za którą kryje się nostalgia za wartościami z przeszłości i marzenia o czystej, szczerej miłości. Za dużo melodramatu? W takim wydaniu nigdy.

Kasia Wolanin (11 listopada 2011)

Oceny

Kasia Wolanin: 8/10
Marta Słomka: 7/10
Paweł Gajda: 7/10
Średnia z 4 ocen: 7/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także