Ocena: 7

TiRon & Ayomari

A Sucker For Pumps

Okładka TiRon & Ayomari - A Sucker For Pumps

[The Cafeteria Line; 13 września 2011]

Siedziałem ostatnio na piwie z redaktorem naczelnym, rozmawialiśmy o życiu, a mnie wymsknęła się deklaracja: cośtam cośtam, mój stosunek do hip-hopu jest niejednoznaczny. Kuba spojrzał na mnie z trwogą. Jak to? Dlaczego? Przypomnij sobie swoje listy roczne: w 2007 i 2009 pozwoliłeś wygrać raperom, później zajawiałeś polskim słuchaczom Emicidę, upierałeś się przy obecności hh w podsumowaniu dekady. To raczej jednoznaczne gesty, więc o co ci chodzi? No tak, hip-hop, znam, z reguły nawet lubię. Na przykład podobają mi się stylowe flow Commona i błyskotliwe podkłady Q-Tipa, nowojorski, kawiarniany klimat u Digable Planets, „Blueprint” i „Połącz kropki”, „Ain’t No Doubt About It” i piosenki Salt-N-Pepa. Czasem coś sobie zrecenzuję, jakąś wyluzowaną płytę składu, który uczył się tradycji raczej u George’a Clintona niż Last Poets. Ale jeśli szukacie opinii o, toczonych za pomocą ołowiu, sporach między 2Pakiem a Notoriousem, jeśli prężycie klatę przy oszczędnych bitach „Supreme Clientele” i w ogóle przemawia do was twardość Wu-Tang Clanu, jeśli hh jest dla was przede wszystkim kulturą i ideologią (tak, napisałem to!), cóż, I’m not your man. Wtedy zwróćcie się raczej do Mateusza Błaszczyka (oldskulowa gangsterka), lub Pawła Klimczaka (elektroniczna nowoczesność), lub Kamila Bałuka (teksty), lub Darka Hanusiaka (polskie podwórko), lub wreszcie drugiego z braci Błaszczyk (biały postmodernizm) – mamy kilku specjalistów, a ja z pewnością nie jestem jednym z nich. Nie chodzi nawet o jakieś rockistowskie rozróżnienia pomiędzy true hip-hopem a tym instrumentalnym i inteligentnym, ale o indywidualny gust recenzenta. Lub innymi słowy, dobrze wiem kiedy podoba mi się to co słyszę, a słuchając TiRona i Ayomariego, wiedziałem, że przybiję z tymi chłopakami siódemkę.

Rzecz jasna nie przeprowadzam autoanalizy, dlatego, że kogoś szczególnie interesuje lista moich ulubionych rapowanych tracków, ale by pokazać pewną regułę i poprzez tę regułę zobrazować estetykę *najfajniejszego* z tegorocznych albumów hip-hopowych. „A Sucker For Pumps” jest bowiem rozpięte gdzieś pomiędzy miękkim brzmieniem „Cool Like That” i motorycznymi loopami klejonymi na wzór „1 Thing” z jakichś klasycznych ścieżek perkusyjnych; to kalifornijska wersja barowego, nowojorskiego soundu, prześwietlona słońcem, a nie czarno-biała, ale w podobny sposób elegancka i zwiewna. Więc 2011 może i upłynie w rytm produkcji OFWGKTA, ale my, wygodne białasy z klasy średniej, też mamy kilku zdolnych emce po naszej stronie.

Tyle, że TiRon i Ayomari wcale nie są białymi neofitami, którzy przedwczoraj zajarali się hh i swoje piosenki nagrywają między kolejnymi spotkaniami dyskusyjnych klubów amerykańskiej lewicy. Zresztą, gdyby tak było, hipsterski rodowód odbiłby się na jakości „ASFP”, a przecież obaj raperzy dobrze pojęli zasadę sformułowaną przez Duke’a Ellingtona: It don’t mean a thing (if it ain’t got that swing). Pozostając w zgodzie z tą myślą i wyposażając każdy niemal numer w płynny groove, duet TiRon & Ayomari potrafi czerpać zarówno z indie rocka („Lot On Your Mind”, daję słowo, mogłoby znaleźć się na „Lake & Flames”), kobiecego popu (obecność Yummy Bingham w singlowym „All My Love”) czy w końcu neo-soulu, którego są duchowymi spadkobiercami podobnie jak Sa-Ra Creative Partners (notabene, niegdysiejsi współpracownicy T.). Oczywiście od ekipy Shafiqa Husayna różni T&A młodzieńczy optymizm i brzmieniowy pacyfizm – próżno szukać na „A Sucker For Pumps” agrowjazdów, a nawet czarnego fatalizmu, którego i w neo-soulu, i w hip-hopie zawsze było w nadmiarze. No ale dotychczasowa kariera obu MC, z których TiRon wydaje się minimalnie bardziej znanym, nie mogła zwiastować niczego innego. Do tej pory duet wsławił się przede wszystkim piosenkami o jedzeniu – czynności i jej przedmiocie. Serio. Jednym z utworów pilotujących „ASFP” było czerwcowe „Good Food”, w którym T&A nawijali o tym co jest dobre dla ich podniebień; wcześniej podpisali się pod kolaboratywnym „The Luncheon”, a jeszcze w 2009 r. TiRon opublikował mixtape „Ketchup”, który był follow-upem dla projektu „Mustard”. Jednym słowem niezły eLOeL, z tym że T&A nie wypadli sroce spod ogona. Ich luzacka kreacja jest dużo bardziej kreatywna i zabawna, a przede wszystkim dużo bardziej błyskotliwa, niż poza niejednego true rapera. Z jednej strony, to prztyczek w nosy wszystkich, którzy wciąż sądzą, że rapować można tylko o tym, że ćpają, są rozboje. Z drugiej, setnie bawi mnie poczucie humoru TiRona, który w pochodzącym z „Ketchup” singlu „Throwing My Money” uskarżał się, że nie stać go na nowe adidasy i na kultowym już temacie „Girls, Girls, Girls” Hovy śpiewał Bills, bills, bills, bills! Bills I don’t adore!. To konsekwentne przekłuwanie (miejscami) nadętego balonu hip-hopu nie ma jednak charakteru zgryźliwej parodii, to raczej przewrotny list miłosny. T&A wydają się więc w pełni świadomymi twórcami, którzy nad bossowstwo przedkładają woodyallenowską ironię. Skoro Allen mógł jednocześnie czerpać z Dostojewskiego i bez litości wyśmiewać jego manieryzmy (w „Miłości i śmierci”), TiRon i Ayomari mogą w podobny sposób nawiązywać do gigantycznej spuścizny czarnej muzyki.

Ale też nie myślcie sobie, że ten duet to amerykańska odpowiedź na T-Raperów znad Wisły, dowcip jest tu jedynie ozdobą a nie lejtmotywem. Zresztą właśnie „A Sucker For Pumps” jawi się najbardziej seriozną ze wspólnych produkcji chłopaków, najbardziej wyważoną, choć jednocześnie stylową. Rzecz jasna, łatwo mnie kupić – jeśli przez chwilę wahałem się co do oceny, na korzyść TiRona i Ayomariego przeważyła lakoniczna refleksja odnośnie tytułu: chodziło o miłość (jak o Amerie pisał Kamil J. Bałuk, parafrazując zresztą wiersz Grzebalskiego). O ile wyjęty z kontekstu idiom (ASFP) może jeszcze sugerować pewną szorstkość (wątek black masculinity vs black feminity na bok!), wypełniająca płytę materia nie pozostawia już żadnych wątpliwości, znaleźliśmy się w krainie stonowanych uczuć. These guys are smooth, podsumował T&A jakiś internetowy sympatyk duetu i trudno się nie zgodzić. Podkłady na „A Sucker For Pumps” są skonstruowane przeważnie z podbarwionych melancholią, klawiszowych brzmień, tyleż estetycznych co jednorodnych. Highlighty – melodyjne „Her Theme Song”, gęste, latynoskie „If I Had You” i najbliższe konstrukcji mainstreamowego r’n’b „All My Love” – opierają się na sprawnie napisanych i bogato zaaranżowanych tematach. To, co stanowi o inicjalnym uroku albumu, jego burżuazyjna estetyka (hej, to taki smooth jazz hip-hopu!), jest jednak przeszkodą w sięgnięciu po najwyższy laur. Koniec końców chłopakom brak odwagi by albo popchnąć swoją twórczość do postaci skrajnie przestylizowanej (że wręcz autoironicznej), albo brak im odwagi, by raz jeszcze wywrócić konwencję do góry nogami.

Przypomina mi się w tym momencie opinia Joego Harringtona, który twierdząc, że „Katy Lied” jest najlepszym albumem jaki kiedykolwiek nagrano, zasugerował jednocześnie, że to Steely Dan byli prawdziwymi punkami. Dlaczego? Bo mieli w dupie wszystkich i wszystko, poza jedną, jedyną wartością w ich przeżartej sarkazmem karierze, poza muzyką. Na tym etapie kariery TiRon i Ayomari nie potrafią, bądź nie chcą tak jednoznacznie wykroczyć poza reguły podpartego street credem hip-hopu, ale też wydają się artystami ulepionymi z tej samej co Fagen i Becker gliny. Już teraz są na tyle mądrzy, by schować się za swoimi kompozycjami. Jasne, brak im charyzmy i jednoznacznego przeboju, ale szczerze mówiąc, zamiast wsłuchiwać się w ego któregokolwiek z tych emce, wolę cieszyć się ich skillsami kompozytorskimi. A czas pokaże, czy zdołają radykalnie ruszyć wyznaczoną na „ASFP” ścieżką. Umówmy się, to jest ich „Countdown To Ecstasy”, „Katy Lied” jeszcze przed nimi.

Paweł Sajewicz (22 września 2011)

Oceny

Mateusz Błaszczyk: 7/10
Paweł Sajewicz: 7/10
Kasia Wolanin: 6/10
Średnia z 4 ocen: 5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 
Gość: v79
[23 września 2011]
ej, ale serio zmieńcie to na "2Pakiem" bo to chujowo mieć taką durną, rzucającą się w oczy literówke w pierwszym akapicie
Gość: offtop
[23 września 2011]
banner na głównej reklamuje Zu @ Avant Art. Nie przyjadą
Gość: x666
[22 września 2011]
Nergal z Dodą mają więcej sto razy więcej uroku i ambicji
Gość: v79
[22 września 2011]
"między 2Paciem a Notoriousem" ekhem

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także